czwartek, 31 marca 2011

Jak Jeremika ze świerczyny


Ktoś nam łąkę spalił. Łobuz jakiś lub łotr! Deszcz nas do lasu zagonił. Znalazłam idealne skały do zamieszkania. I bieżąca woda pod nosem. Jak chcesz wiedzieć, kiedy pani się uśmiecha to idź do lasu ! A te góry już nas mocno kuszą, więc trenujemy wytrwale, żeby się im nie dać. Wiosną nie tylko przeziębić się łatwo... ;)








środa, 30 marca 2011

Spacer optymalny :)


Ale się dziś działo, kąpiele, sarny, perfumowane błoto, las pełen głazów, pogoń za sarnami, znowu kąpiel, wielkie podejścia, poważne zejścia, śliska trawa a na koniec Chester, już bardziej oswojony. 3 godziny zleciały. Mięśnie nakarmione, a ja zadowolona i głodna.















wtorek, 29 marca 2011

Myszo, myszo, gdzie jesteś ?

Całkowicie do mojej pani nie pasuję z wyglądu, chociażby takie nogi... Z drugiej strony wcale nie jestem wolniejsza, ba nawet chyba szybsza. Poza tym nos przy ziemi to jak oczy powyżej 1,5 metra. Myszkę dziś wyczułam lub coś innego, na szczęście dzień jest tak długi, że można pół godziny z nosem w ziemi tkwić. A mysza już dawno stamtąd poszła.... I w lesie byłam, wprawdziwym, nad wielką miską z leśną colą. Mniam. Na naszym niebie dziś chmurek nie było.













poniedziałek, 28 marca 2011

O świcie



Nie zdarza nam się często podziwiać pobudkę słońca. Dlatego, jak już się taka okazja nadarzy, to i dech zapiera na widok wschodzącego . Ja przyjmuję to naturalnie, bo jestem chodzący Sunrise a pani... planuje kolejne spacery o świcie. Nawet przymrozek nam nie przeszkadzał. Nad rzeką mgły wstawały i było bajecznie... I kolorów nabrałam od całkiem nowego słonka...