sobota, 31 marca 2012

Ostatni dzień marca w Dolinie Bobru z zawilcem, miodunką, rozchodnikiem, śledziennicą i kajakarzami

Mądrość ludowa tako rzecze, że w marcu jak w garncu, co oznacza, że czasem trafi się ziemniak a czasem tłusty kawał mięsa, zupełnie jak w pogodzie. Na początek natura chciała nas zniechęcić śniegiem,wiatrem, deszczem, nie dała rady, potem postanowiła nas wynagrodzić za wytrwałość pięknym słońcem i rozśpiewanym lasem. Poszliśmy z Wawrzynkiem nad Bóbr, sprawdzić jak się miewa nasz falisty przyjaciel, masażysta i relaks za darmo. Nie tylko nas przygnało nad rzekę. Kajakarze spływali trenowanie, river running w kajakach, które pochodzą od łodzi eskimoskich, inuickich. Od kanadyjek różnią się wiosłem, kajakowe ma dwa pióra. Jaremka też się przebiegła Bobrem, tak dla towarzystwa, żeby sobie kajakarze nie myśleli, że ich jest rzeka. Jest coś w kajakarzach, bo Jaremka nawet nie burknęła, raczej była podekscytowana, czyżby czas zabrać malucha na łódkę ? Za to pani odkryła, że kajakarze jednak mają nogi, wystarczy, że wyjdą z łódki. Wciąż jednak nie wie, gdzie je zostawiają, jak wsiadają do niej... Co tam jeszcze słychać w Parku Krajobrazowym Doliny Bobru, zakwitają już Zawilce gajowe, anemony z rodziny jaskrowatych. Suszone ziele zawiera protoanemonio działaniu uspokajającym, bakteriobójczym, hamującym rozwój grzybów, antymutagennym. Alkoholatura ze świeżego ziela lub kłącza może spowodować podrażnienie błon śluzowych, nerek a nawet stany zamroczenia. Co ciekawe anemoniny niszczą prątki Kocha. Zawilec gajowy uznawany jest za roślinę trującą. Zawilce zakwitają, kajakarze płyną a my dalej w stronę Perły Zachodu a tam Miodunka miękkowłosa albo ćma z rodziny ogórecznikowatych rozpoczęła przemianę kwiatków czerwonych w fioletowe.Miodunka występuje rozproszona głównie na południu Polski, nazwa świadczy o tym, że korzyść z niej mają pszczoły, pszczelarze i amatorzy miodu. Pomaga w leczeniu schorzeń dróg oddechowych, oskrzeli i płuc, w tym gruźlicy. Na stromym zboczu Bobrowego Jaru przycupnął uciekinier, Rozchodnik biały, który w XIX wieku został udomowiony przez ogrodników.Obecnie występuje w stanie dzikim w Sudetach i Karpatach, niezbyt licznie, za to pięknie. Sukulent ten nadaje się do jedzenia, młode liście stosuje się jako dodatek do sałatek. Sok wyciśnięty z liści w medycynie ludowej był stosowany przy leczeniu opuchlizn, zranień, krwotoków. Moce lecznicze rozchodnika można było zwiększyć poprzez poświęcenie rośliny w okresie oktawy Bożego Ciała, a, że to mądrość góralska, to nie ma powodów, żeby temu nie wierzyć. Mało znanym zwiastunem wiosny jest Śledziennica skrętolistna, roślina o niepozornych, żółtych kwiatach zebranych w baldachogrono, członkini rodziny skalnicowatych. Nazwa to ślad po właściwościach leczniczych rośliny, stosowanej przy schorzeniach śledziony. Obecnie uważa się, że Śledziennica pomaga w leczeniu nowotworów, ma właściwości odtruwające i wzmacniające. Świeże ziele roztarte z olejem i masłem pomaga leczyć źle gojące się rany, atopię, łuszczycę, oparzenia ... Mała, niepozorna, wydaje się nieciekawa roślinka a pomaga w chorobach narządów płciowych, wątroby, skóry, układu moczowego, przy niedokrwistości, kamicy, potrafi nawet hamować łysienie.Tylko trzeba wiedzieć jak ją stosować i w jaki sposób przygotować :) W Polsce średnio pospolita, w naszej kotlince raczej łatwo ja znaleźć. Obok wierzb ją stawiamy, bo kto by się spodziewał tylu mocy w takiej Śledziennicy ?:) To dzięki fitosterolom, chryzosplenozydom i kwasowi kawowemu! A na progu stoi kwiecień, niecierpliwie aż się rwie, żeby poprzeplatać...

piątek, 30 marca 2012

Gdyby dziś świeciło słońce, Salix

Gdyby dziś nie padał zimny deszcz i nie wiał przenikliwy wiatr nasz spacer wyglądałby jak ten we środę. Wizyta gospodarska na polach. Kurzyło się spod łapek, chyba już posiane, ciekawe co, czy tak jak ostatnio kukurydza? dowiemy się jak wykiełkuje do słonka. Niech no tylko słonko wróci. Tymczasem powróciły kleszcze i wskakują jak pasażerowie na gapę. Na szczęście mamy już super nową obrożę bezzapachową i na dodatek wodoodporną, 8 miesięcy ochrony w której można się beztrosko kąpać i nie wytruć mieszkańców potoków, stawów, mórz i oceanów. Takie cudeńko nam sprowadziła lecznica Ostoja, specjalnie dla miłośników pływania i spacerów w deszczu. Szyta na moją miarę, piękna, szara ochrona obrona:). Inna ochrona właśnie zakwitła na żółto, Wierzba Iwa, napar z kwiatów, suszonych albo świeżych, działa napotnie, przeciwgorączkowo, uspokajająco, przeciwkaszlowo. Wystarczy 1 łyżeczka na szklankę wrzątku albo mleka z miodem. Herbatkę z bazi można podawać nawet niemowlętom. Kwiaty wierzby zawierają cukry proste, śluzy, olejek eteryczny, fitosterole, fenolokwasy, flawonoidy i glikozydy salicylowe.Bogata w samo dobre jest też kora wierzby, pomaga w artretyzmie, obrzękach, poprawia krążenie krwi, diurezę, przyspiesza wydalanie toksyn, działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie, napotnie... a niby taka zwykła sobie wierzba, taka pospolita, wyszarpana tradycją wielkanocną. W Polsce występuje 28 gatunków wierzb, w kulturze ludowej miała znaczenie mediacyjne łącząc dwa światy i symbolizując żywotność. Poświęconą palmą wierzbową głaskano krowy, żeby czarownice nie miały dostępu i, żeby grzmotów się nie bały. Kotki zjadano, żeby chroniły przed złymi mocami i bólem gardła, dzieciom wkładano gałązki do kołysek, miały w ten sposób chronić przed mamunami. Wierzono, że w wierzbie mieszka diabeł a samobójcy najczęściej wieszają się na Iwie. Z gałęzi wierzby wyplatano kosze, pleciono płoty, konstruowano ściany. Była dodawana do paszy dla zwierząt, lubiana przez króliki, kozy pomagała ścierać zęby. Z młodych gałęzi i kory robiono gwizdki, fujarki, trąbki. Żeby pozbyć się febry wystarczy trzy razy chuchnąć w wywiercony w pniu otwór a następnie go zatkać. Warto mieć taką wierzbę w sąsiedztwie.

środa, 28 marca 2012

Gaba Kulka Horbowska


Złota aporterka Gaba, przedstawicielka XVIII wiecznej szkockiej myśli kynologicznej. Legenda mówi, że pochodzi od rosyjskich, żółtych psów cyrkowych, które zachwyciły w Brighton Sir Dudleya Marjoribanksa późniejszego pierwszego Lorda Tweedmouth. Wnuk Lorda nie był aż tak romantyczny i zdradził, skąd się żółty pies znalazł w rękach dziadka. Otóż było to w Brighton, pies akurat był na spacerze ze swoim panem, szewcem. Okazało się, że jest zapłatą za długi i trafił do szewca z hodowli Hrabiego of Chichester Henryego Thomasa Pelhana. Sir Marjoribanks ustalił, że było to jedyne żółte szczenię w miocie Wavy-coated retrivera (dzisiaj to Flat coated retriever). Pies otrzymał imię Nous i dał początek tysiącom uroczych złociutkich szczęść. Pierwszą matką rasy Golden retriever była Belle rasy Tweed Water spaniel. Historia wiążąca mylnie goldeny z rosyjskimi psami cyrkowymi na jakiś czas przylgnęła do rasy i nazywano te piękne psy rosyjskimi retrieverami. Rasę uznano w 1903, płynie w niej krew seterów irlandzkich, bloodhounda, dowodnych psów św. Jana i czarnych retrieverów. Legenda legendą a z Gaby Kulki Horbowskiej rośnie prawdziwy pies cyrkowy, wesoły błazenek, akrobatka, clown i świetny aporter. Gaba uczy się szybciej niż człowiek zdąży pomyśleć, wspaniale opiekuje się Zuzią i nikt jak ona nie umie tak skutecznie obudzić największego śpiocha w domu. Ćwiczy chodzenie na długie spacery, bo już jest umówiona z ciotką Jaremką na wypad w góry i to taki porządny, bez oszczędzania, w końcu to nie Szkocja !

wtorek, 27 marca 2012

angielski piesek

Z podróży do Anglii przywiezione. Zdjęcia i wrażenia. Co się rzuca w oczy podczas spacerów? Anglicy lubią psy, w większości rasowe, głównie rasy rodzime. Angielskie psy rzadko szczekają, nigdy nie zachowują się niegrzecznie, znają etykietę i są wyłącznie przyjacielskie. Najpopularniejszą rasą Warwickshire, chociaż nie widać tego na zdjęciach, jest "Creeper" zwany też tutaj "Strong-eyed dog" w typie roboczym, z krótką sierścią umaszczenie czarno-białe. Co to za rasa ? Wiedzą Ci, którzy widzieli tego pastuszka pracującego, patrzącego bez strachu w oczy dużo większych baranów. Nie udało się spotkać żadnego corgi, za to mnóstwo spanieli, terrierów, retrieverów, greyhoundów, yorków, mopsów, akity... Wszystkie zadbane, zadowolone z życia i machające ogonkami. Prawdziwa przyjemność obserwować angielskie pieski. Największa patrzeć jak rośnie Gaba... o niej jeszcze będzie, obszernie :) A tymczasem miłego oglądania. Na marginesie - angielskie pieski wcale nie są humorzaste ani wybredne :) Komponują się doskonale z piękną architekturą miasteczek. Następnym razem Jaremka jedzie na wyspę, pora, żeby pogadała z ziomkami :) Zdjęcia czworonogów pomagał robić Piotrula Horbowski vel Plok. Dziękuję ! Nie jest tak łatwo zrobić zdjęcie w Anglii...