środa, 27 marca 2013

english dogish playish z Gabą, Zuzką, Plokiem, Jolą i Adkiem





Taka wesoła niespodzianka! Goście z wyspy! Cała wesoła boska banda. Chwila na poszperanie w pamięci, ten zapach, tak tak, ja ją znam, 
to Gaba Kulka, 
tylko jakaś większa, dorosła taka, no może z wyglądu. Z zachowania jest zupełnie jaka była latem, rozpędzona, rozbawiona, idealna do zabawy! Hi english girl, do U speak dogish playish ? 
Perfect fluently ! I see... What do U think about polish snow? Uniquely an unqualified! Oj żebyś wiedziała, żebyś wiedziała jaki był lepszy, a ten w górach, to już w ogóle! Wybierzesz się? Zapytam… Pierwszy raz widzę sanki, nie wiedziałam, że nie należy wbiegać im pod płozy, to teraz już wiem :) 
Dzieci, Plok i Zuzaa (koniecznie z dwoma a) są już swojskie, nie zaczepiają, nie gonią za mną, boskie jak nic. Sanki, jabłuszko zwane dupolotką, to trzeba wejść na jakąś konkretną górkę, żeby zdobyć jakiś imponujący rekord prędkości. 
Szybowisko, idealne miejsce, żeby sprawdzić smarowanie. Małe nóżki spacerują wolno i czasem marudzą, to nic, więcej czasu na szaleństwa z koleżanką. Małe buzie czasem głośno informują, że coś się nie podoba, no jak się nie podoba? Jest zima, śnieg jest, towarzystwo idealne, na co tu narzekać ? 
A jak zimno to trzeba z zapałem pod górę, jak sił nie ma w małych nóżkach to na barana, na sanki, większe nogi chętnie pomogą. I nawet pani się zaprzęgła, a co to? Grupa V? 
Te dzieci to czarodzieje. Jak Pietrula zjeżdżał z Szybowiska? Błyskawicznie :) Czy ktoś za nim nadążył ? Tylko wiatr i wzrok ! Czy coś mu się stało? Stało mu się dużo frajdy, kolejne szczęśliwe stworzenie, które marzy o tym, żeby zawsze było ostrrrrrooo z górki i bez hamulców, bo hamulce są dla mięczaków! 
A tyle co sobie Jaremka z Gabą pobiegały, tyle co sobie powiedziały, która którą w tyłek gryzła, która patyk nosiła, która patyk z zębów wyrywała, kto więcej szczekał, kto więcej śniegu zjadł… (?)  Ważne, że trochę śniegu jednak zostało, na śniadanie dla następnych. Taka wesoła, wtorkowo-popołudniowa niespodzianka. Było bosko!



sobota, 23 marca 2013

Zi zi zima na wiosnę :)




Niby już nie a wciąż zima :) Trwają zapasy, na dziś wygrywa białą, śnieżna pani. Nasza ulubienica. 
Taka sroga, mroźna, żeby pokazać, że nie tak łatwo ją zamienić na zieloną, kwitnącą, rozbrzęczaną, rozśpiewaną wiosnę. Bardzo nam nie jest przykro, trzeba odśnieżać, ślisko na drogach, do pieca dorzucić i w kominkach porozpalać, no tak, to wszystko może utrudniać zachwyt nad zimą… 
Jaremka na to, oj wy mrówki, teraz wam trochę zimno a mi nie, nie zimno i nie smutno, jest mi odwrotnie, wesoło, bo jest śnieg! Poćwiczę sztukę kamuflażu w wyschniętych nawłociach, tropy posprawdzam, czy świeże, poudaję, że jestem wytrawnym tropowcem. Szkoła Bogusia i Gabry. 
W lesie zniknę na chwilkę, bo one tam są a Boguś uczył być wytrwałym, nie wracać za szybko, las przewąchać. Strumyk do pokonania, proszę bardzo, w stylu na lecęęę. Bo zima jest funtastyczna! 
A to, że namiętnie MajLo zjada śnieg wcale nie oznacza, że pomaga wiośnie :) Zjada by poczuć white power, tańsze od amfetaminy! Działa bardzo podobnie, przynajmniej na Jaremkę. No co ten śnieg robi psom! Jaremka mówi, ciesz się dobrym póki masz, śniegiem, zdrowiem, siłą, przyjaciółmi, no ciesz się codziennie, bo kto wie, czy śnieg będzie jutro ?
 I taka heca, zima na początku wiosny. Jakby ta zima wiedziała, że jadą, jadą, jadą goście mali śniegu spragnieni! 


Zimo zostań jeszcze trochę… no nie słuchaj, że narzekają na Ciebie, niech narzekają, my Cię zimo kochamy! We F Love Winter, so so so much. Because winter is only one left to F Love :)

środa, 20 marca 2013

Jeśli wierzyć mrówkom to mamy wiosnę



Astronomiczna wiosna przyszła do nas 2 minuty po południu. No jak już jesteś to witaj. Astronomiczna zimo do zobaczenia za 3 pory roku. Klimatyczna zimo nie odchodź jeszcze. 
No tak, no tak, no wiosna, czas się porządnie wykąpać zatem. Najlepiej w Bobrze pod dziobami Kaczek krzyżówek. 
Jeden z plusów ocieplenia, można popływać i nie złapać zapalenia płuc! A dokąd to kaczki lecicie ? Towarzystwo wam nie odpowiada ? Podbiał pospolity też mówi, że wiosna, ośla stopa, końskie kopyto, białodrzew, boże liczko, kniat, białkuch,  kaczyniec, grzybień, zakwitł na wałach nad Bobrem. 
Piękne małe kwiatowe słoneczka, szybsze od liści. A w tych kwiatach jest rutyna, kwas kawowy i inne takie składniki przeciwzapalne, bakteriostatyczne, hamujące wzrost grzybów, żółciopędne, przeciwutleniacze… 
zbierać, suszyć? Przede wszystkim wąchać :) Jaremka wywęszyła oszołomionego słonkiem Polnika, zdaje się, że to Polnik, czyli Nornik zwyczajny. Wywęszyła, spróbowała, zapiszczał ratunku i darowała mu życie. 
Przecież nie ma co skracać życia stworzeniu, które żyje zaledwie 18 miesięcy. Polnik cierpliwie pozował do zdjęć, Jaremka przysypiała w tym czasie w słonku. Polnik zwiał a MajLo dorwała całkiem dziewiczą łachę śniegu, póki jest trzeba się wytarzać. 
Patyk, opalanie się, węszę, są, sarny są, zagonię! Pięknym łukiem, tak tylko trochę zagonię…  po pastersku. A co tam w lesie w pierwsze godziny wiosny ? Wciąż zima, śniegu dużo, tropów tyle, że nie wiadomo w którą biec stronę. O wiośnie słyszały tu tylko ptaki, rozśpiewane z tej okazji bardziej, pora wić, gnieździć się, trelić morelić ile sił w płucach. 
Tak, tak wiemy wiosna, was to ptaszyny cieszy, nas jakoś mniej :) Niestety dla nas mrówki też już ogłosiły nową porę roku, krzątają się po mrowisku, sprawdzają zniszczenia zimowe, odgarniają wejścia i wyjścia, zapracowane jak to mrówki. Mrówki rudnice, ich mrowiska objęte są ochroną, 1 metr nad ziemię i nawet 2 metry pod. Królowa jedna i całe zastępy pracowitych robotnic, one znoszą pokarm, dbają o korytarze i opiekują się poczwarkami a królowa znosi jaja, nawet 300 dziennie. Opiekunki lasów, tępią szkodniki zjadając ich larwy. No to wiosna. Przynajmniej dziś na to wygląda…

poniedziałek, 18 marca 2013

Szklarska Poręba - Pod Łabskim Szczytem - Jagniątków, na przekór oczekującym na wiosnę :)



Niespodzianka dla wszystkich, którzy wypatrują, wyczekują wiosny! W Karkonoszach jej nie ma! Jaremka osobiście sprawdziła rejon Karkonoszy Zachodnich. 
Od Szklarskiej Poręby Średniej, przez krawędź Łabskiego Kotła aż po Jagniątków, wszędzie śnieg. I to nie jakaś byle ledwo warstewka. Śniegu po pas i wciąż go przybywa. Powodzenia na szlaku życzyła na karkonoska kura, która wyszła na niedzielny spacer, uniknęła rosołu, jest powód, żeby radośnie zagdakać na widok turystów. 
W góry idziecie? Idźcie, idźcie, ja już tam byłam jeszcze jajkiem będąc... Ko ko kochani. Ko ko ko koniecznie pozdrówcie Ducha Gór, podobno kurzy na szczytach. Hau hau hau to recognize him? Ko ko kold wind wil tell U! Piórka wam nie dam, bo mi będzie wiało po grzbiecie.   
Zaraz za walońskim przybytkiem weszłyśmy na nasz szlak, Czeska Ścieżka, jeden z najstarszych transgranicznych traktów karkonoskich. Przedeptywany już w XIII wieku. Jeden z tych, które wygodniej pokonywać w zimie, kiedy kamienie chowają się głęboko pod śniegiem. 
Pogoda jak z bajki, bajkowy las wokół, słońce i nikogo do ściągania. Tak, to widoczny znak, że jesteśmy wybitnie głupie :) Stupido stupendo… Szczęściary. I tak kilka kilometrów pod górę, przez Czeską Kładkę nad zamarzniętym Szrenickim Potokiem, który zwykle pędzi w dół na spotkanie Szklarki, żeby spaść  piękną kaskadą wodospadu. 
Szrenicki Potok łączy swoim nurtem cieki Łabskiego Kotła i Szrenickiego Kotła. Na granicy Karkonoskiego Parku Narodowego można posmakować Bystrego Potoku, syna lewego, Łabskiego Kotła z minimalną dolewką z kotła prawego, bezimienny ciek wodny spływa pod samym schroniskiem Pod Łabskim Szczytem. 
W lecie to bardzo pożądany kubek zimnej, górskiej, pysznej wody. Teraz takie leniwe, skute lodem…ale jak tylko przyjdzie odwilż i puszczą śniegi to się rozbrykają ich nurty. Przyjdziemy to osobiście sprawdzić późną wiosną. 
Im wyżej tym Duch Gór bardziej obecny, zwiewał z gałęzi odrobiny śniegu iskrzące się w porannym jeszcze słonku. Tyle zapierającego piękna dla nas, aż się buzie uśmiechały. Jaremka postanowiła uczcić ten raj pogonią za patykiem. 
Na szczęście śnieg zmrożony i nie zapadała się po uszy albo i głębiej :) Głębiej, głębiej bo aż po pas… tak szybko zima nie odpuści z tego lasu, oj potrzyma jeszcze, jak dobrze!  No i w końcu wyszłyśmy z cudnego lasu. Prosto w porywiste objęcia Ducha Gór! 
Tak, on tam był i nie szczędził pozdrowień. Ostre, zimne, gwałtowne podmuchy przygniatające. Majlo całkiem zwiało uszy na grzbiet, taka to siła. 
Tak nas witasz, z całego serca, jak miło, jak trudno złapać oddech od tej ogromnej Twojej mocy. 
Czujemy, że żyjemy, z każdym krokiem po zlodowaciałej powierzchni śniegu, niby tylko lekko pod górę a jednak tak ciężko. 
Jaremka kocha góry ale ten wiatr zupełnie ją zdezorientował. Prosi dość, już wystarczy, nie musimy iść tam wyżej, za dużo ma tego wiatru wszędzie, w uszach, oczach, sierści, jestem przeczesana i przewiana i tyle się już nasłuchała a nie naoglądałam, bo śnieg zalepia cały świat i oczy! 
To w takim razie w tamtą stronę kiedy indziej, jak Duch Gór złagodnieje na otwartych przestrzeniach. Piękny Łabski Kocioł w czystym słońcu, przy cudownie niebieskim niebie, nagroda za długie, dość męczące jednak podejście i spory z wiatrem. 
Gdzieś w tej kurzawie schronisko Pod Łabskim Szczytem, gościnne. A my w dół, żółtym szlakiem obok Kukułczych Skał, nad nami dumna Szrenica, tego dnia wyciąg stał. To ten Duch Gór go zatrzymał. Na koniec jeszcze raz pod górę, z powrotem, z pomocą… i znów w dół, aż do Jagniątkowa, lasem przedeptanym przez jelenie. Ko ko kochana kurko Hau to say, we Love this Ghost! No matter what! Ko ko ko kochamy.