poniedziałek, 20 maja 2013

Jakuszyce-Orle-Jizerka-Orle-Jakuszyce i pierwsze Walne Twierdzowe





Orły lubiechowskie z kryształową Jaremką rozpoczęły sezon Izery 2013. Plan na ten szczęśliwy rok jest prosty. Być i zajrzeć wszędzie, gdzie się tylko da. Przewodniczącą Komitetu Organizacyjnego została Gabra. 
Jako jedyna ma potwierdzone czeskie korzenie, zatem stanowisko jak najbardziej jej się należy. Poza tym nikomu innemu się nie chciało. Boguś na samą myśl zesztywniał, Barbara zajęła się kopaniem dziur a Jaremka pobiegła oszczekiwać brodzące w strumieniu dzieci. 
To wszystko działo się na Orlu, 19 maja 2013 roku w godzinach popołudniowych, zapijanych Twierdzowym na potwierdzenie, że tak to właśnie jest i będzie. 
Przewodnicząca korzystając z przysługującego jej prawa, wydała pierwsze rozporządzenie-zarządzenie, które wchodząc z chwila wyszczekania zobowiązywało wszystkich do zabawy z piłeczką. 
Akt nie obejmował swą mocą Barbary, oddelegowanej  na  wschodnie rubieże polanki w celu rozgryzoniowania terenu. Zasiedzieliśmy się na Orlu, nie na tyle jednak, żeby nie przeprowadzić akcji Jizerka, 
drugie podejście, znów spoglądając na zegarki, ale przecież mamy już głęboką wiosnę, słonko wysoko, chmury nie takie znów czarne, żeby się ich bać ? 
Żwawo w podskokach do Izery, mostkiem przyjaźni do sąsiada, dla niego tu już Jizera. 
Ścieżką szklarską, dróżkami odwiedzających się mieszkańców osad Doliny Karola i Jizerki, no przecież musieli się widywać, fachowcy z jednej dziedziny. Komu mieszkało się piękniej trudno ocenić. 
Nam by się pięknie mieszkało i tu i tam, czy to Granicznik by nad nami górował, czy Bukovec? czy to z lewej strony Izery, czy z prawej strony Jizery. Nie ma znaczenia. A ta Izera to dość psotna rzeka, zmieniała swoje źródło. 
W trzeciorzędzie wypływała w okolicach Krogulca nad Jakuszycami i tworzyła swoją dzisiejszą dolinę ale płynęła w przeciwnym kierunku. 
Później doszło do wypiętrzenia Alp, Masyw Czeski złamał się na dwie płyty, które wypychały się tworząc Karkonosze i Izery. Płyty nacierały na siebie nierównomiernie, północny kraniec wyrósł okazalej, wymusiło to powstanie nowego wododziału. 
Potoki i rzeki utrzymały się w swoich korytach ale musiały zmienić kierunek płynięcia, czyli ruszyły na południe. Wznoszenie Izerów trwało kilka milionów lat, w tym czasie Izera przeniosła swoje źródło bliżej Smrka. Tutaj toczyła się jej walka z innymi potokami, doszło do wielu procesów geologicznych i do dziś nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdzie to Izera ma swój początek…  Sprawa zrobiła się polityczna, nam naiwnym w to nie wnikać ;) Gdzie się Izera rodzi, to Izera dobrze wie a geografowie niech się spierają, badają, wytaczają argumenty i teorie. Wracając do osad, Jizerka ma tą wyższość nad Orlim, że położona jest wyżej o niespełna 40 metrów ;) tętni życiem w 35 domach i są tu owce! Orle to zaledwie 4 domy a i kiedyś widziany tu koń zniknął. Owce na nieszczęście psie otoczone są wrednym prądem, Basia go poznała, Basia chciała się mu odgryźć! Przewodnicząca ogłosiła powrót, po czym zasnęła w cienkim. Zbiera siły na nowe Zarządzenia i kolejne izerskie odkrycia. A jak Przewodnicząca rozporządzi to my mamy wyjście w góry! To się między uszami Jaremki zawsze zmieści :)

niedziela, 19 maja 2013

Majowa łąka, majowa krowa i majowa kura

Zaczyna się najkwietniejszy i najpiękniejszy czas wiosny. Zakwita Kosztywał, czyli Żywokost lekarski, subiektywnie jedna z najpiękniejszych roślin. 

Przedstawiciel rodziny ogórecznikowatych o ogromnym potencjale leczniczym, można nim między innymi okładać rany. Nazwa sugeruje, że pomaga kościom, a i owszem, bo wyciąg z żywokostu wspomaga procesy obronne organizmu i szybsze wypełnianie ubytków w kości. Nad wszystko to przepiękna, okazała ozdoba łąk i przydroży. 
Równie pięknym chociaż chwastem, jest Jasnota purpurowa z rodziny jasnotowatych, mieszkanka  Afryki, Azji, Europy do Polski przywędrowała na człowieku. Rośnie wszędzie, zwłaszcza chętnie wśród warzyw. 
 Schowana w trawie zakwita na niebiesko kolejna przedstawicielka jasnotowatych Dąbrówka rozłogowa odmiana Artropurpurea, świetna na skalniaki i jako roślina okrywowa. Utarta z masłem przyspiesza gojenie ran i wyprysków a nalewka przeciwdziała łysieniu i wzmacnia włosy, wcierana, nie pita ;) Skuteczna w atopii, podrażnieniach oczu, odmrożeniach i nie tylko. 
Dziś jako zioło lecznicze zapomniana. Żółte łąki to efekt masowego kwitnienia Jaskra ostrego z rodziny jaskrowatych. Kiedyś straszono, że nie należy pocierać oczu po dotykaniu kwiatów jaskra i słusznie, bo zawiera protoanemoninę drażniącą śluzówki. Roślina bardzo niepożądana na pastwiskach. Majowe łąki nie byłyby łąkami majowymi bez czwartego przedstawiciela przetaczników, Przetacznika ożankowego, klejnocik, delikatny i piękny z rodziny babkowatych. 
Całkowicie mrozoodporny i mało wymagający a na dodatek spisuje się jako roślina okrywowa. Tyle o florze, teraz fauna. Fauna krowia wyszła na lunch. Dwie bardzo przyjaźnie nastawione krowy z Wiejskiej, jedna urodzona modelka, druga zdecydowanie nastawiona do życia tyłem. 
Na spotkanie wyszła też kura, ciekawska jak to kura. A nad nami Jaskółka, zwiastun wiosny, też w porze lunchu, polowała na owady. Czy to Oknówka, czy Dymówka? Jedna ona raczy wiedzieć :) Chociaż dla jej istnienia to ma pewnie znaczenie dalszorzędne… Najważniejsze, że słonko świeci, owadów nie brak, okolica piękna.Majowe łąki, każdemu w nich do twarzy.

czwartek, 16 maja 2013

Alaska zakwitła w Jaremczynie kwiatem swym ;) Omomiłek i Bęblik

  W Jaremczynie czas nie traci czasu, bo nie ma czasu. Wszyscy zajęci podziałem i wydłużaniem komórek, rozkwitaniem, przekwitaniem, szykowaniem nasion. Dziś znów na niebiesko, bo niebo niebieskie od świtu do zachmurzenia :) Nasz zagadkowy kartofelek okazał się okazałym Szafirkiem armeńskim albo pełnym. 

Dopiero pokazuje swoje wdzięki, jemu się nie spieszy. Zupełnie inne podejście do życia mają mięty, obie dość agresywnie rozrastają się w zielniku. Świetnie przezimowały, zapomniały o tym jakie były mizerne rok temu i teraz realizują miętowy narost w celu zdominowania większości Jaremczyna. A my mówimy NIE. Melisa z nimi a my NIE. 
Każdy musi się zmieścić :) Zaraz za miedzą zielnika szpinak zaczyna przypominać szpinak, jemu też niewiele trzeba, żeby sobie bujnie żył. O krok dalej pierwszy i jedyny ziemniak wystawił na powierzchnię łodygę z liśćmi, w zasadzie trzy łodygi. 
A już ledwo żył schowany w szafce. Odrobina miejsca pod ziemią i nawet wiotka już, smętnie pomarszczona pyrka odzyskuje siły. Trzeba więc pomyśleć o wykopkach! Królową niebieskiego dzisiaj jest Niezapominajka czyli mysie uszko z rodziny ogórecznikowatych, co to patrzy jednym oczkiem a w zasadzie setkami osklepków, sygnalizatorów nektaru. 
Symbol pamięci, kwiat Alaski, bylina która wczoraj obchodziła swoje święto. Trochę spóźniona w Jaremczynie, zaspana truskawka też zdecydowała się pokazać kwiaty, to miły widok, bo wiadomo czym to się może mniam skończyć. 
Jaremka wytrwale pilnowała granulowanego odchodu, żeby nie zapomnieć podsypać zanim nowi mieszkańcy zaczną się zakorzeniać u nas. Następnie patrolowała warzywnik, który już dostał zielonych pasków marchewki, sałaty, koperku, cebuli, pietruszki i rzodkiewki. Maleńkie rzodkiewki już nawet widać, to zaledwie dopiero co kuleczki ale wyglądają zupełnie poważnie. 
Wszyscy się tego dnia napili, woda tu i tam z konewki z węża albo jak kto woli prosto z wiadra. Tylko, że nie każdy ma taki długi język. Fauna jaremczyńska też występuje. Mamy nadzieję tubylcy i z pewnością autochtoni. Po cichu liczymy, że państwo Pleszkowie zabudkują się na stałe, wciąż się przymierzają, oglądają metraż, coś chyba planują a z pewnością pilnują, żeby nikt do budki nie zaglądał. Powoli przyjmują do wiadomości naszą obecność chociaż wciąż są bardzo płochliwi. My już ich rozpoznajemy po śpiewie, zawsze są gdzieś w okolicy. 
Zupełnie bez lęku, całkowicie niewzruszony obiektywem pozował do zdjęcia Omomiłek wiejski z rodziny kózkowatych. Wielożerny chrząszcz, którego obecność może cieszyć tych, którzy mają problem np. z mszycami. Jak się znudzi mięskiem to potrafi też podjeść pyłku albo młodych pędów drzew . Smacznego. Z natury wszystkożerny jest Bęblik dwuplamek z rodziny bęblikowatych. W Polsce stwierdzono występowanie 9 przedstawicieli tej rodziny z 16 zidentyfikowanych w ogóle. Bębliki są do siebie bardzo podobne, różnią się jedynie gruczołami zapachowymi, dobór partnera to czysta chemia, samica rozpoznaje samca po wydzielanym zapachu. W sytuacji zagrożenia Bęblik uwypukla czerwone fałdy skórne, nasz się chyba wystraszył. Chociaż może i nie, fałdy miał pochowane :)