środa, 30 października 2013

Jak się Pan Baranek na Szybowisku wypasał... hej !




Obowiązkowy punkt programu każdej kolonii- Szybowisko, czyli najbliższa góra z fantastycznymi widokami na każdą stronę. 
Trasą daleką od na skróty, ścieżką wawrzynkową, przez ciemny las do starych leśnych wałów do pałacu w Dziwiszowie. Pałacowe konie skubały trawę i zażywały słonecznych kąpieli. 
Ciekawe, ciekawe to stworzenia, na które Odi wolał patrzeć z dystansu, zwłaszcza, że nie odpowiedziały na radosne powitalne szczekanie. Parskające, powolne olbrzymy zajęte gryzieniem trawy. Po chwili ciekawość przeszła w znudzenie. To mi pokaż co tu jeszcze jest do obwąchania? 
Osiedle szczekających płotów, no tak nieładnie odgrażać się i nawet nie pokazać pyska. Biedaczyny dziwiszowskie, pilnujcie tych luksusów, my idziemy dalej, w pola. W polach staw, w stawie woda, w wodzie Jaremka i tylko Jaremka.
Pan Baranek uważa kąpiele za niepotrzebne i szkodzące zdrowiu, wodę stojącą należy jedynie z pogardą powąchać. Jak Ty nieatrakcyjnie pachniesz stawem koleżanko, fuj. 
Głuptas nie wie co dobre. No to zapolujmy, za polem, tym długo stromym, przedeptanym solidnie, zapolujmy :) W trawach jak włosy anielskie, mięciutkich, łaskoczących, na norę w ziemi zapolujmy! 
Nie za długo, bo Szybowisko czeka a słychać, że coś tam się dzieje. Wieje pięknie to przecież idealne warunki na ćwiczenia ze spadochronem. Najpierw trzeba jednak zbadać sytuację, poobserwować, czy jest bezpiecznie. 
O samolot, przeleciał głośno lecz niezauważony. Tutaj to normalne. Zostawił ślad na niebie i zanurkował nad kotlinką. Teren sprawdzony, można szaleć. A co to się tak unosi nagle i łopocze, kto tak nerwowo krzyczy, że cholerny wiatr znów zmienił kierunek albo siadł? Uczniowie walczący o najpiękniej wybrzuszoną szmatę. Interesujące, nawet w psim świecie. 
Trudne i wymagające siły jest zmaganie z wiatrem. Szybowisko przyciąga ludzi z pasją. My też mamy taką jedną pasję, która świetnie się tu realizuje. 
Relaks z widokiem na Kaczawy, od strony, z której wiatr wieje bardziej leniwie. Jak się dobrze wpatrzyć w okolicę to można pocieszyć oko kierdlem owiec na górskiej, kaczawskiej łące. W tym miejscu mała przerwa na pozdrowienia dla pewnego kogoś, kto w swoim myśliwskim samochodzie, który wjedzie wszędzie, wozi zbyrcok, podobno wilk nie porwie owcy, która nosi dzwonek, to i baranka pewnie też, zwłaszcza jeśli siuty ;)! 
Z takiego leżenia nie rosną korzyści materialne, podobno poważni obywatele nie marnują czasu w ten sposób, jak oni wiele tracą! Nas za to nie stać na ostatni krzyk mody z salonów samochodowych i wycieczkę do najmodniejszego tropikalnego kurortu. O wiele przyjemniej jest wędrować pieszo i patrzeć na naszą najpiękniejszą na świecie okolicę, zupełnie za darmo takie atrakcje. Nawet jeśli przypadkiem cała szanowna wycieczka rozłoży się zaraz obok dziczych odchodów. Dodatkowy rarytas. Idealnie, że nie pod głową. Poleżeli, poszaleli, wypatrzyli i napatrzyli się i do domu. Na przełaj przez las, nową ścieżką jeżynową. Psy pod pachę i przed siebie. Las okoliczny też mamy piękny, tak już tu u nas jest i już!

poniedziałek, 28 października 2013

Rodzinny spacer Jaremki z córką Pippą i półsiostrą Melą oraz Gabrą i Odim rodziną bez więzów krwi





Karpacz w ostatni weekend odwiedzili wyjątkowi goście. Niektórzy wyjątkowi, bo w garniturach i z prawem wyboru jednego z dwóch. 
Ci zamknęli się w luksusach i podobno ważne toczyli debaty. Owi goście czuli się tak ważni, że nie można było do nich się zbliżać, nam to by się nawet nie chciało tracić na to chwili. 
My czekaliśmy na naprawdę ważnych gości. Rodzinny zjazd bez partyjnego zesztywnienia i udawanej sympatii. 5 przewodniczących w towarzystwie 4 premierów albo odwrotnie? 
Pierwsze spotkanie Jaremki z dorosłą już córką Pippą, zwaną Pixelem oraz półsiostrą Melą. Trzy odcienie rudości na żółtym szlaku a do kompletu Gabra i Odi. Pippa odziedziczyła po mamie nie tylko dysplazję ale jeszcze miłość to patyków, radosny temperament i zapał w gonitwach, oprócz tego chyba polubi też popijanie w górskich strumieni. 
Mela momentami jest uderzająco podobna do siostry, w szczenięctwie była niemal jak kopia Jaremki na dodatek pięknie pozuje do zdjęć. 
Obie Wrocławianki wytrwale uczyły się wspinaczki po kamienistym szlaku pokrytym dywanem liści, każda trenowała własny styl. Było sporo obwąchiwania, poburkiwania, mała nieistotna kłótnia i mnóstwo beztroskiej, niepohamowanej zabawy. 
Na łące każdy pokazał swoje możliwości. Pixelek jest bardzo szybka i zwinna, Mela trochę chciała a trochę była onieśmielona, Gabra z Odim zabawiali gości jak mogli a MajLo lekko zdezorientowana nie mogła zdecydować za którą krewniaczką gonić. 
Tylu cardiganów ta łąka jeszcze pewnie nie gościła. Pan Baranek zalecał się do jaremkowej córki, Gabra wciągała ją w patyczkowanie, bo to przecież jest świetna po mamie suka! :) 
To był bardzo przyjemny, poranny spacer rodzinny z przyjaciółmi, na dodatek nikt nikogo nie pożarł ani nawet nie próbował. Istniała taka możliwość, bo spotkały się trzy podobne charaktery, wcale nie anielskie. Jak widać to jednak prawdziwe damy, na początek postanowiły się nie rzucać sobie do gardeł, tylko poznać bliżej we wspólnej zabawie. Czarujące a wkoło biegali Wiercipupka i Baranek. Tak spontanicznie, zbiorowo – hurtem wbiegliśmy w czas zimowy. Kończąc, nie towarzyszyli nam natrętni dziennikarze, las kamer i mikrofonów, atak fleszy, nie trafiliśmy na żaden pasek ani do wiadomości, chociaż to było wydarzenie naszego dnia. Z ulgą uniknęliśmy popularności ;) 
Kończąc jeszcze raz, dziękujemy za zaproszenie na rozpoczęcie dnia w świetnym towarzystwie i z chęcią oferujemy się na niezliczone powtórki. W Karpaczu i nie tylko, można się przecież wyspać do syta i wyczyścić głowę z wielkomiejskich supełków. A skoro to był spacer rodzinny to pozdrawiamy rodzinę za oceanem :) Europa już czeka !

piątek, 25 października 2013

Though this be madness, yet there's method in't /W.Shakespeare




Ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-mad-mad-mad. Ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-madness. 
Spontaniczna improwizacja do Muse w wykonaniu Cyrku Latających Psów, trupa bardzo żywa Jaremka Starte Łapki i Pies Baranek Odisław rodem z Malty sercem z Terra Incognita. O rany jak ten pies chrapie w nocy! Uroczy biały, mięciutki, wesoły hałaśnik! 
Lecz nie o tym, szaleństwo bywa zaraźliwe, wirus atakuje natychmiast, sprawia, że robi się takie rzeczy, o których się siebie nie podejrzewało. Odi w wodzie, to dopiero nowina! Brrrr fuj fe woda paskudna, wspaniała woda, cudowna, czemu dopiero teraz to odkryte! 
Może to Kurosawa ma rację, że w szalonym świecie tylko szaleńcy są rozsądni… Bo jeśli myśleć jak szkoccy filozofowie, to rozsądek to ogół opinii narzucający się umysłowi, zdeterminowany przez ślepe instynkty, uczucia i intuicje. 
E włala otóż zdrowo rozsądni po szkocku poddali się instynktom, intuicji i uczuciom i osiągnęli rezultat szalonej zabawy. Moore dodał, że błąd w argumentacji filozoficznej jest bardziej prawdopodobny, niż błąd zdrowego rozsądku, tylko, że jego zdrowy rozsądek to zdolność przyswajania sobie wiadomości niezbędnych do życia. 
Jakby tak spojrzeć na - od zabawy do wiedzy…  Odi przyswoił sobie, że dobra zabawa jest możliwa w każdym środowisku. Z tym przekonaniem pognał w liście i kontynuował rozpoznanie. 
MajLo z wrodzoną sobie gracją tarana towarzyszyła… aktywnie, czasem nawet nadaktywnie. Jeśli jakieś zwierzę przysnęło w okolicy, to zapewne natychmiast się obudziło i sobie poszło, za dużo szczekania, szurania, kto widział tak szaleć po lesie! 
Stir crazy! Hulanka, swawola. Z leśną przerwą na kim tu pachnie. Odi trenuje z zapałem, las wielki, on mały, dużo, dużo pracy dla jego nosa. Ciekawe jak się by nasz gość sprawdził na ścieżce tropowej. 
Ciekawe bardzo. Od szaleństwa do szaleństwa, takie jest życie twierdził Dickens, no skoro tak to tak, poszaleć można i w lesie, takie życie, zwłaszcza, kiedy miotacz szyszek włączył się do zabawy. Cyrk Latających Psów specjalizuje się w ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-mad-mad-mad. Ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-madness. 
A czy to love, czy ona jest headstrong, wystarczy że jest evolve i light i finally, aflout mmm. Czy to ma sens, niech myślą filozofowie szkoccy i inni. Tej dwójce zdrowy rozsądek podpowiada, że szaleństwo to najlepsze rozwiązanie i metoda na bardzo udany spacer po lesie. 
Czymże jest życie, jeśli nie sze­regiem nat­chnionych sza­leństw? - Trze­ba tyl­ko umieć je po­pełniać! A pier­wszy wa­runek: nie po­mijać żad­nej spo­sob­ności, bo nie zdarzają się co dzień. /B. Shaw; Le­piej jed­nak skończyć na­wet w pięknym sza­leństwie, niż w sza­rej, nud­nej ba­nal­ności i marazmie. / S.I.Witkiewicz. Ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-mad-mad-mad. Ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-ma-madness.