Miłość nie, jedno ma imię ;)


Nagle spod łóżka, za sprawą kociej łapy Zulusa, wytoczyła się czerwona jeżyna. 
Piłeczka, która o 
mały włos nie dotarła nad morze. Wyłowiona podczas wiosennych wizyt nad Bobrem, za
bawka, i to jaka. Dzisiaj ukochana. Wspomnienie leni
wego 
plażowania i beztroskich chwil nad wodą, kiedy czas nie gonił, dzień był nieprzyzwoicie długi a słońce operowało z całych sił. Pamiątka z czasów panieńskich. Dziś właśnie wyturlała się na forum i się zaczęło. Głupa
wka bum bum
 i szwunki, skoki
, zeskoki, aż głowa boli. Jak boli to ją trzeba pomasować, najl
epiej o materac a materac podrapać. Skakać dalej i dalej. Kot zwiał, schował się i patrzył jak jedna jeżowa czerwona mała rzecz potrafi zmienić Jaremkę w diablika chochlika. 
A to wszystko dlatego, że ciemno się robi za szybko i trudno rozładować baterie na spacerze.


A na dodatek Jaremka to wieczne dziecko
.
 
 
 
          
      
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję