Zimy kto szuka, ten
znajdzie ją na wysokości, odpowiedniej. To nie było dawno, bardzo dawno temu,
w
kwietniu 2015 roku, w połowie miesiąca, za wiosny. Babski wypad w Karkonosze,
100 % kobiecości :) Basia, Gabusia,
Misia i smyczowe. Słońce, które na pewno też jest kobietą, poszła z nami.
Ciepło
było aż nadto, prażynki, sauna, letnie zmęczenie ciepłem. Dookoła śnieg, można
się chłodzić nim do syta, po pas, tyle go aż tyle. Trasa dobrze znana od
jednego punktu do drugiego i dalej.
Karpacz, dawny tor saneczkowy, Strzecha
Akademicka, wigwam, Lucynka i najpyszniejsze karkonoskie piwo wysokogórskie PAROHÁČ,
zaskakująco bezwietrznie. Taras skąpany w jej promieniach i widok na jej
wysokość Śnieżkę. Dzień babski ma być i już :)
Tak dla żartu, bo tak wyszło.
Plan przyszłościowy, hodowlany trzeba było wynieść wysoko i zmierzyć, czy wart
realizacji.
Wartość pokazała, że jak jej przyjdzie chęć to da popalić.
Kłótnica, sekutnica, zadziorna, DZIAMGOLA! Plan się wyjawi w swoim czasie…
Jaremka nie ma z tym nic wspólnego, kto mądry to wie :)
Wracało się wesoło,
wiatr sobie przypomniał, że tu jest jego miejsce, tu na Równi pod Śnieżką, mili
turyści i piękne widoki, szczęście mieć to wszystko na wyciągnięcie ręki. Tej
zimy zimy nie było za dużo, tym bardziej cieszy zimowa aura w kwietniu.
Towarzystwo sprawdzone, pogoda wymarzona, widoki jak widać… W maju powtórka ? W
większym gronie dosłownie i dosłownie?