środa, 26 października 2016

Kto to widział tak malować świat na jesień :)


 Jesień się na niedzielę wystroiła w kolory i światełka. 
Jeszcze jej takiej nie widzieli i już nie zobaczą, bo to jesień w nieustannej zmianie. Przebiera się wiatrem i zimnem koloruje po nocach, rano będzie żółtsza, rudziejsza i czerwieńsza, z liści zrzuconych z ramion ułoży dywan w stu setkach odcieni. 
Kolejne drzewa zgłaszają gotowość do zimy, zmagazynowały sny i cukierki.
Będzie co będzie, bo będzie. Buki i dęby potężne, strzeliste świerki oraz wytrwałe sosny nie muszą się martwić. 
Gorzej drobiazg, poszyt i brzeziny. Póki co jest optymistycznie, las drży, spadają deszcze kolorowe, dzięcioł pracuje, wiewiórka gromadzi, a grzybów tyle, że dla każdego wystarczy. 
Nawet dla śpiocha. Grzyby jesienne to odrębny temat, tyle kilometrów i ton tych organizmów pod stopami, pod liśćmi, pod ściółką, całe sieci, przeplatanki, grzybnie, co umiaru nie znają.
Znów jesionka, znów się liście tulą do pnia, znów się pień liśćmi otula. 
Jeszcze na pniu pochody grzybów, jeszcze zieleń, jeszcze jeszcze jeszcze do zimy czas.
Wie MajLo jak do Kani oko puścić, jesień to nie pierwsza dla niej. 
W niej jej do twarzy. Zabawki schowały się pod leśnym systemem alarmowym i błoto.
 
Dziki też mają swoją robotę, pracowitsze w tym październiku jeszcze bardziej. Sroga zima idzie! 






piątek, 7 października 2016

Żegnaj przyjacielu, do zobaczenia po drugiej stronie.

Odszedł nasz Rudy, serce stajni, najwierniejsze z wiernych. Nikt nie pamięta, kiedy się urodził, zapamiętamy, że zgasło w nim życie w niedzielę. Drugiego takiego nie będzie. 
Kilka lat towarzyszył nam podczas spacerów i pracy przy Witoldzie. Kilka lat z radością i wdzięcznością wyrażaną w spojrzeniu odbierał dowody czułości, głaskanie, smakowite kąski i suchy chleb, którego był smakoszem. Skończyła się era. Witold przyjął to z niepokojem. 
Rudy, Rudy, Rudy, nasz kochany Rudy, witał i żegnał aż pożegnał na zawsze. Ciężko i opłakujemy. Bohater podwórka. Nasz bohater.