Odszedł nasz Rudy, serce stajni, najwierniejsze z wiernych. Nikt nie pamięta, kiedy się urodził, zapamiętamy, że zgasło w nim życie w niedzielę. Drugiego takiego nie będzie.
Kilka lat towarzyszył nam podczas spacerów i pracy przy Witoldzie. Kilka lat z radością i wdzięcznością wyrażaną w spojrzeniu odbierał dowody czułości, głaskanie, smakowite kąski i suchy chleb, którego był smakoszem. Skończyła się era. Witold przyjął to z niepokojem.
Rudy, Rudy, Rudy, nasz kochany Rudy, witał i żegnał aż pożegnał na zawsze. Ciężko i opłakujemy. Bohater podwórka. Nasz bohater.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję