Raków, nie ten koło Poznania,
ten koło Chocianowa. Miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż płasko i piaskowo.

Las, las, las po horyzont i dalej, gmina Chocianów to 52 % użytków leśnych,
jest gdzie zbierać grzyby. Las sosnowy, brzezinki, paprociska, jagodziny,
kruszynki…

Purchawka jeżowata i Mleczaje rydze, czyli Lycoperdon echinatum i Lactarius deliciosus, doprawdy deliciosus :)
Pierwszy znaleziony rydz, Czesława pokazała i się poznajdowały licznie. Mniam.
Poszukiwania należy rozpoczynać pod sosnami, w trawie, na smyczowej górce Kanie
i Rydze występują obok siebie…
Wracając do Rakowa, to poranki przy dziczej
zagrodzie należą do najbardziej poetyckich. Coś tam takiego jest, że nic tylko
stać i podziwiać, mgła wstaje malowniczo, obok bagienko jest przecież. Warto
zabrać tam ze sobą Czesławę, bo to gwarancja pobudki przed 6. Jak
przyjechałyśmy, to innych było kapkę, powoli zjeżdżali się, ludzie i psy.


Uczestnicy i widzowie Międzynarodowego Konkursu Tropowców. Psów było 23 plus co
najmniej 5 obserwatorów, ludzi niezliczona ilość, wszyscy uśmiechnięci.

Ile to
się człowiek dowiedział o niemieckim myślistwie, broni i innych rzeczach… ;)
Między odłożeniem a ścieżką towarzystwa dotrzymywał nam Jędrzej. Z mniejszych
mieszkańców lasu chwilę nas zabawiał

pająk Krzyżak ogrodowy, taki sam jak na Kaszubach,
tak samo upleciona pajęczyna i podobnie niezadowolony, że ktoś się przygląda,
dotyka…Gabra ruszyła na swój 13 tropowy szlak, nos czytał, minimum 600 m, na
końcu dzik. Znaleziony. Wysoko w czubkach sosen buszował Dzięcioł duży,
przyleciał na obiad.

Zrywał zieloną szyszkę, zanosił ją do kuźni i wyjadał
nasionka. Nie zawsze stukanie dzięcioła oznacza poszukiwanie smakołyków pod
korą. To była piękna lekcja. Szkoda, że sosny w Rakowie są aż tak strzeliste. Na
koniec było wręczanie dyplomów, gratulacje, zdjęcia grupowe, reżyserów kilku….
Dzień w Rakowie tradycyjnie należy do miłych, zupa gulaszowa smakowała, to
wszystko dzięki Magdzie i Gabrze. Poza tym każdy tam był LoveLas. Na kolację
były kanie z Rakowa.
Piękne miejsce, ładny przestronny las nie porośnięty jakimś chaszczami i w dodatku pojawił się w Twoim poście dzięcioł :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka