Międzynarodowa
Wystawa Psów Rasowych we Wrocławiu rok 2014. Zaczęło się od kawy w Lubiechowej,
potem przyjechała zawilczarzona Marysia i też się kawy napiła.
O tą kawę nas
być może uratowało. Na autostradzie złapaliśmy gumę, stressss wyjąć wszystkie
psy z auta, kiedy obok pędzą jeden za drugim w tym TIRy. Udało się, bo nasza
Marysia potrafi wszystko!
Następnie był korek, 10 km przed nami był wypadek,
ciekawe, czy to kawa, czy guma nas uratowała przed tym i owym? Korki, korki,
zbieranie aluminium po rowach, smutno nam nie było.
Na wystawie liczna
publiczność i jak zwykle atmosfera wypełniona śmiechem. Wilczarzowy obóz to
zwariowani ludzie. Wyniki ważne były tylko przez chwilę. Priorytetem atmosfera :)
Iskierki przypadły nam do serca, cała rodzina, bez wyjątku.
Ogólnie mówiąc
śmiech nas nie opuszczał. Dumna jestem z mojej MajLo, wpadła w oko sędziemu
Tyburczykowi, zaszczycił nas swoją opinią, że tego dnia, gdyby
była zgłoszona na wystawę to by jej przyznał Zwycięstwo Rasy. Dziękuję :) Dumna
jestem jeszcze bardziej z tego, że w sercu Jaremki jest jeszcze sporo miejsca
dla nowych członków stada. Wilczarze Irlandzkie przypadły jej do gustu bardzo,
to już nie tylko Meska, Nandek i nasz ukochany Quilanek, do stada wpuściła
kolejną siódemkę z obozu.W ringu finałowym kciuki trzymaliśmy za młodziutką cardisię o wymownym imieniu Syta Zyta :) z hodowli Chris Team, suka o niespotykanym umaszczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję