Napełnieni kawą z gwiazd, plujką gorzką, ubrani jak na biegun najzimniejszy wystartowaliśmy po skarb.
Nowe twarze i cała reszta nowa, NUTA i TRYBA, panienki myśliwskie,
gończe polskie zostały zabrane na polski zamek Chojnik.
Cel dopasowany do
użytkowości, bo kiedyś w tym miejscu, zanim powstał zamek, w drugiej połowie
XIII w. Bolesław Łysy-Rogatka wzniósł tu dwór myśliwski z elementami obronnymi.
Zapach łowów był wyczuwalny, zwłaszcza TRYBA chciała wejść na zamek szybciej
niż inni.
Na zamek, który nigdy nie miał studni. Skarbów znaleźliśmy sporo, pierwszy lekko już
zlodowaciały i twardy, drugi rozległy i cieszący oko, trzeci wiał aż zapierało
dech,
kolejne zostały pamiątką w
aparacie, najcenniejszy skarb zabraliśmy do domu i nazywamy go wspomnieniem
miłego dnia. Powrót przez Zbójeckie Skały koło Skalnego Grzyba rozgrzał kolana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję