Gmina Olszyna i przewodnik Wawrzyniec. Ten zestaw gwarantuje mnóstwo niespodzianek i atrakcji, które nie pojawiają się w przewodnikach. Na początek największy w Europie głaz przewleczony przez lodowiec. Znawcy twierdzą, że większa jego część znajduje się dziś pod ziemią. Kiedyś było to miejsce popularnych wycieczek szkół niemieckich, dziś całkiem zapomniane. Potem zamek Rajsko, kiedyś patrzył dumnie na zamek Czocha a dziś to malownicza ruina z wieżą widokową i miejsce spotkań survivalowców, takich jak ja :) Znaleźliśmy tam łuski od naboi...
Potem odwiedziliśmy fundamenty mostu, który łączył Bożkowice i Stankowice ale został w ostatnich dniach wojny zbombardowany przez przyjaciół z Ameryki... Na koniec stawy w Olszynie i romański kościół, niestety zamknięty. Mamy jeszcze plan odwiedzić Olszynę i jej tajemnicze okolice. Wawrzyniec nie gryzie, chyba go polubię!
niedziela, 28 lutego 2010
sobota, 27 lutego 2010
Jasiowa odwilż z sarnami w tle
piątek, 26 lutego 2010
koniec zimy ?
czwartek, 25 lutego 2010
z wizytą u Justyny Kowalczyk
Pod wpływem emocji olimpijskich udaliśmy się z wizytą do Justyny Kowalczyk i jej trasy biegowej "Justysia" na Polanie Jakuszyckiej. Podglądaliśmy następców Justyny i razem z panią zrobiłyśmy sobie zdjęcie z naszą medalistką. Niestety Polana Jakuszycka nie lubi obecności psów :( zatem pojechaliśmy dalej do lasu w Szklarskiej Porębie.
poniedziałek, 22 lutego 2010
pierwszy wodospad
Niedzielny spacer w słonku zaprowadził nas do wodospadu. To mój pierwszy wodospad, na górskim potoku Podgórna. Wodospad zamarzł, więc trzeba go będzie odwiedzić ponownie. Może w lecie, to się wykąpię w rześkiej górskiej wodzie. Niektórzy nie czekają do lata... Widziałam morsów, z daleka, bo są płochliwi ;);)
niedziela, 21 lutego 2010
z miłości do zimy
sobota, 20 lutego 2010
w Karkonoskim Parku Narodowym
Podróż sentymentalna w miejsce letniej rehabilitacji. W lecie odpoczywałam na łące, która była zbyt duża, żeby ją przejść. Jesienią ledwo doszłam do tabliczki KPN a w zimie ruszyłam już na Trzy Jawory i dalej. Zulus nie miał racji, śnieg nie zniknął, przeniósł się wyżej, na 648 m n.p.m. jest go dalej po uszy. Poganiałam za biegaczem a na koniec wielka niespodzianka. Ścinka lasu. Nie wiedziałam, że zwierzęta tak ciężko pracują. Naszczekałam na pana, bo krzyczał na to wielkie zwierzę. Niewiarygodnie silne stworzenie! Wiosną pójdziemy jeszcze dalej :)
piątek, 19 lutego 2010
Gusia i jej kot
środa, 17 lutego 2010
wtorek, 16 lutego 2010
Takie to zabawy z Zulusem
poniedziałek, 15 lutego 2010
niedziela, 14 lutego 2010
wycieczka historyczna
Z okazji tego dziwnego święta, które my obchodzimy codziennie udaliśmy się na ziemię Wleńską i Lwówecką. Zaczęliśmy od średniowiecza i ruin XII wiecznego zamku Wleń. Od zamku bardziej mnie zainteresowało spore stado saren zamkowych :) poganiałam je po lesie, żeby nie zmarzły zbytnio. Potem był pałac Lenno z XVII wieku, pilnowany przez wielkiego psa okiennego. Niestety o tej porze pałac był zamknięty, więc musieliśmy się włamać. Potem pojechaliśmy nad wielką zamarzniętą wodę, której nie było widać spod śniegu. To była druga zapora w moim życiu. Tym razem Zapora Pilchowice z początku XX wieku. Na tej zaporze wzbudziłam zachwyt emerytów płci odmiennej. Potem już obiad u dziadków i śpię bo mnie ten pościg saren wykończył :) ale było pysznie!
sobota, 13 lutego 2010
z wizytą w Pałacu Staniszów
Dzisiaj odwiedziłam pałac w Staniszowie. Dobra Henryka von Reuss, który to w 18 wieku zakochał się w Henrietcie i okolicy.
W ogromnym parku wyczułam tropy saren albo niemieckich emerytów.
W lecie przyjadę tu na miseczkę mleka od krów hrabiego :)
A wieczorem zostałam zaproszona na pewne urodziny, o czym wkrótce.
środa, 10 lutego 2010
U Eli, Edzi, Badyla i babci Gieni
Subskrybuj:
Posty (Atom)