Różne rzeczy się
działy i rozmaite historie, Gabra i Quilan pudłowali,
czyli medale na
wystawach, sukcesy, wspaniałe chwile… Jaremka nie przestała spacerować, wiele
saren odwiedziła, kilka chciała zachęcić do zabawy, w skrócie … zmrok zapada
tak wcześnie, że Kania nie chce pracować. Aparat lubi światło.
Psy lubią śnieg.
Śnieg w lutym najłatwiej znaleźć gdzieś daleko albo w górach. W wiadomościach
pokazują zasypało tu i tam, w kotlince na pewno nie. Za to w Izerach, po
odpowiedniej stronie, śniegu przyjemnie dużo.
Polanę Jakuszycką zostawiliśmy
narciarzom biegowym, z powodu niemiłych doświadczeń, są wśród nich tacy, co nie lubią nie narciarzy na szlakach a już psów
bywa, że nie tolerują.
Pewne miejsca są zarezerwowane, dla nas zarezerwowane
było podejście do Stanisława. Z Rozdroża Izerskiego w stronę, gdzie nie było
słońca, za to było biało.
Start z poziomu 767 m n. p. m. wyłącznie pod górę, na
początek lekko potem już nie. Bohaterką spaceru została Gabra, która nie opada
z sił. Wyszalała się w śniegu najbardziej ze wszystkich.
W ogóle to zielony
szlak od niedzieli nazwany jest szlakiem latających foksów. Majlo ćwiczyła się
jako pług. Kluczową rolę podczas wycieczki odegrał patyk, Gabra wniosła go
kilkaset metrów pod górę. Patyk szerszy od ledwo zaznaczonej ścieżki, łydki go
czuły nie raz. Boguś łapał górny wiatr.
Powyżej 1000 m n.p.m. otworzyła się
przed nami kraina bajeczna, świerki w szacie zimowej, wnętrze chmury, cisza,
słychać tylko własne kroki. Zima w górach to inny świat. Zaspy potrafią zabrać
nogę aż po kolano, zakręt umie przewrócić, co w tym niezwykłego?
Za świerkami, tymi najroślejszymi kończy się
regiel dolny, wejście w regiel górny tu dalej świerki, wyłącznie lub z
modrzewiem i brzozą… Wietrzniej, tajemniczej, mgliściej… o Stanisławie i co
było dalej następnym razem :) Dziękujemy Pąpiru, Gabrze i Bogusiowi za
towarzystwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję