poniedziałek, 4 lipca 2011
na Zamżawiu i w Myślonkowie
Refluksje półroczne. Zapowiedział się dziwny rok, bosym panem na śniegu. Pojawiło się kilka nowych cardiganów, kilka nowych cardiganów rozpierzchło się po świecie. Poznałam fałszywych przyjaciół i złudnych wrogów. Ci drudzy budzą dziś mój ogonek do machania w poziomie. Pierwsi raczej ogonową szablę. Zyskałam Championat, straciłam wianek. Opanowałam nowe środki lokomocji, miejskie autobusy i pociągi ... przede mną samolot i statek oraz najbliskie PKS. Poczułam jak pachnie śmierć i chyba czuję jak powstaje nowe życie. Nie wiem o czymś strasznym, o czym wie pani i wiem o czymś pięknym, czego pani się tylko domyśla. Zdobyłam szczyty realne i przeskoczyłam nad przepaściami wielu moich lęków. Tyle jeszcze świata przede mną, choć trochę się zawiązał. I jedna jest teraz zasada! Nie ma dnia bez zadymy ! Nie kaszl, kiedy koło mnie przechodzisz, nie szuraj i nie tup człowieku, bo moje hormony tego nie znoszą ! Ach jak pięknie być mną :) A te dzieci to z kukurydzy, czy z kapusty ? A może z bociana? Tego z pola albo Pilchowic? To było długie pół roku i obfite jak stół dionizyjski albo jak świąteczny stół Marysi, która czeka na jutrzejszych szwedzkich gości :) Rodzinaaaa ludzka się zjeżdża :) I niech sobie mży:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Zyskałam Championat, straciłam wianek."
OdpowiedzUsuńJakbym czytał zyciorys celebrytki na Pudelku. :)
rpdrobny
no gdybyś Ty ją wystawiał to kto wie, kto by wianek stracił ;);)
OdpowiedzUsuń