Różne są odcienie
radości a z niektórymi to sama radość. W obozie wilczarzowym atmosfera
piknikowa, mimo, że to sama konkurencja i nawet gniazdobójcza walka w programie
ringu.
Jaremka z Gabrą musiały się zaklatkować, bo w pobliżu grasowała horda
wściekłych wojowników Ciu ŁaŁa, która sama sobie zagrażała najbardziej.
Wszyscy
się pięknie zaprezentowali, Marysia się naganiała ze sto okrążeń, tego dnia
powinna dostać tytuł Najlepszego Cyrkla Wystawy.
Aaaaaa poteeem, pooootem było
lato, w połowie października, krótki rękaw, na boso a nawet i w wodzie. Jezioro
Czechowice, zwane Bagrami, to zalane wyrobisko. Woda czysta, wędkarze, wpław
pływający i stada zachwyconych plażą psów.
MajLo najchętniej by z wody nie
wychodziła, poza jednym jedynym wyjątkiem, kiedy z wody uciekała. Ten wyjątek
to Mesasunia, pies amfibia, kiedy ona się woduje, to lepiej się zdystansować. Czy
krótkonożni szybciej mają ubaw po pachy? Nasz chrześniaczek i wychowanek
Quilan, ach jaki z niego piękny szczeniak tfu tfu, wodę traktuje zimno,
jeszcze. Gabra została wrzucona na głęboką wodę i pływała stacjonarnie, Jaremka
ratowała piłeczkę, która uparcie wpadała do akwenu.
Naniulek pilnował Marysi,
makaronu i piasku na posłaniu. Wszyscy pozawierali nowe znajomości. Były pływające
jamniki, wyżły, seter, buldog, basset, spaniele, prawdziwe zapsienie. Radość,
gonitwy, zabawa, ciekawość, większość miała pokojowe zamiary.
Nikt nam nie
uwierzy ale basset i buldog angielski potrafią biegać !To nie była zbiorowa
halucynacja. Przyjazną atmosferę próbowały zepsuć panie staffikowe, Majlo
oberwała za nic, potem dostało się bassecince… oczywiście według czerwonych
warzyw to nic się przecież nie stało.
Do „przepraszam” zabrakło pewnie krwi.
Plaża pustoszała, zaczynały się konkurencje finałowe… jakby nie było, to jednak
przyjechaliśmy na Wystawę Psów Rasowych Oddziału Zabrze, Pąpiru wysuszyła stopy.
Messiaenia rękami i portfelem Marysi zakupiła piękną obrożę, Gabra też niby
weszła w posiadanie nowej smyczy ale ptaszki ćwierkają, że smycz niewygodna i poszła
w inne ręce. Jak dobrze jest tworzyć stado, w którym każdy i nikt nie jest
najważniejszy. Podróżowanie z 3 wilczarzykami: Mesajanką, Nandulem i Quilanem
oraz Gabrą malusią i Jaremką, wszyscy w jednym tyle auta… to wspaniała
przygoda, nigdy nie wiadomo, w którą część ciała wilczarz wciśnie swoje trzy
ciężkie grosze. Frajda. Pozdrawiamy Iskierki i Jasminki.
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo aktywnie spędzasz swój wolny czas, pogoda była świetna, szkoda, że się popsuła...
Pozdrowionka :-)
a Ty co porabiasz ? Kiedy ruszasz w Sudety Zachodnie? U nas się właśnie rozpadało. Pozdrawiamy. Całusy
Usuń