Niby nic a tyle radości. Zwykła taka sobie zjeżdżalnia z kolorowego tworzywa sztucznego. Latające foksy Gabra i Boguś, ewolucje, akrobacje, pieski z gumy, sprężynki.
Pobiegać, w piłkę łapkową pograć to i owszem, tylko po co
ta siatka ? Wcześniej od oka odbił się mistrz wybryków i znikania, czarodziej,
psi Copperfield, Boguś Dyrektor cyrku latającego, wkrótce „mi chiamo Padre”.
Wesoła gromada pognała w pole, wróciła, powygłupianki. Ot taka ta wieś kaczawska
wesoła, kiedy wesołe ma się towarzystwo i wesołe do świata nastawienie. Śłonce
pomagało, klimatyzowało namiot cyrkowy, energia solarna dodawała sił. Jakby tego było
mało to z pola powyjmowali ziemniaki, to się nazywa wykopki, chociaż nikt
nikogo nie kopał.
Technicznie to najpierw były wyrzutki a potem wybierki,
dwie przyczepy żółtych ziemniaczków, siłownia za darmo. Psy też nie próżnowały,
zwłaszcza Lubiechowskie, dokopały się nawet do karczownika, zakończył w sobotę swój
podziemny żywot szkodnik zwany polnikiem ziemnowodnym, z rodziny chomikowatych
! Szczur wodny poleciał za płot i tyle go widziano, to jest wersja oficjalna.Bo
Boguś wrócił na miejsce zbrodni.
TomTomka w jego głowie nakazywała mu biec
prosto, biec prosto, delikatnie skręcić w lewo, nie odwracać się, nie reagować,
doszedłeś do celu i dopiero wtedy zaczęły się najprawdziwsze wykopki. Ach gdyby
Barbara była sforna to by mu pomogła, lecz nie była, awanturowała się bez
sensu, poszła cierpieć za winy swoje ;) zamknięta sama ze sobą i swoim żałosnym
lamentem, od którego uszy popękały. Trwało to chwile a potem dzień się skończył
i wszyscy poszli spać, ciekawe kto o czym tej nocy śnił.
Zapewne wykopywana były późne odmiany :-)
OdpowiedzUsuńodmiana do parnika :)
OdpowiedzUsuń