Od rana wszyscy mówili o kąpieli. Nawet spotkana na spacerze krowa pokazywała, że czas na kąpiel. Pyszna wołowinka aż się oblizałam, jaka wysportowana i chwilami dużo mniejsza niż ja :) Skoro to kąpielowy czwartek, to najpierw wykąpałam się w Bobrze, potem w stawiku, który wziął się nie wiadomo skąd. Wieczorem dopadł mnie szampon i ciepła woda ze źródła prysznicowego... Tyle o tych kąpielach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję