W święto 3 Króli i
Aguli ruszyliśmy w spontaniczną misję o kryptonimie ŚNIEG.
Tej zimy śnieg jak
do tej pory trzeba odwiedzić, żeby zobaczyć. No skoro nie przyszła góra do
Mahometa… Nas też było troje, nas troje i dobre nastroje ;) Od samego początku,
czyli już w PKSie.
W Kowarach Górnych okazało się, że wiosna tej zimy nie jest
taka pewna siebie na wysokości ok. 500 m n.p.m. Powiało chłodem, pod nogami
ślisko. To dobry znak, że misja może zakończyć się powodzeniem.
Na początek
wzdłuż Jedlicy, czarnym szlakiem, który przyspiesza oddech, rozgrzewa i ani
chwili płaskiej. Tak do Żółtej Drogi i dalej szlakiem żółtym przez las, pod
górę. Nastroje nas trojga wzmocnił widok ledwo-śniegu.
Im wyżej tym z ledwo
zrobiło się bardziej. Nudno by było, gdyby się nam szlak nie zgubił. Bywa i
tak, kiedy się bardziej w górę spogląda i widoki podziwia zamiast patrzeć pod
nogi.
Potem już patrzyliśmy wyłącznie pod nogi w środku świerkowego zwaliska,
między głazami i w jagodzinach. Z lewej strony szumiała Jedlica, prowadziła nas
do źródła, które skrywa Przełęcz Okraj.
Jedlica ma zaledwie 15 km, wpływa do Łomnicy
w Łomnicy, odwania Kowarski i Lasocki Grzbiet i podobno tworzy piękne kaskady. Powyżej
1000 m n.p.m. zima! W 3 Króli w świątecznym, najpiękniejszym swym obliczu
świeżego śniegu i słońca. Przełęcz Okraj przywitała nas po królewsku. Rozdziela
Grzbiet Kowarski od Lasockiego, kiedyś znajdowało się tu najwyżej w Polsce położone
drogowe przejście graniczne a dziś można w tą i tamtą i nikt o nic nie pyta.
Amelkowa Chata brzmi
dobrze na planowane od jakiegoś czasu spotkanie w doborowym gronie… Zaraz po
ringowych zmaganiach….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję