Byle kim nigdy nie
był, więc do niewielkiej swej istoty psiej, trochę łysej, trochę z grzywą
dołożył dumne imię Prince. Na przekór romskiej miłości do słońca urodził się na
Islandii, wszak i tam słońce świeci.
Coś mu jednak tam nie grało, tabory wyspę omijały,
więc przeskoczył Morze Norweskie i Północne, przeleciał nad Europą aż dotarł do
Płoszczynki. Tu zostanę, postanowił. Jak postanowił, tak się stało. Cygańska
dusza, niepokorna, wolna w nim została, jak pali ta obroża, jak dumie uwłacza
purpurowy sznurek, zwłaszcza, kiedy natura nakazuje zapolować na ptaki.
Hulaj
dusza, poszedł raz Zbychu za instynktem w las. Zbiorowy niemal zawał, bo wołać
można, wołać można i wołać… skały, nic z nich sobie nie robił, nie takie skały
widział na Islandii, tam to dopiero olbrzymy niebezpieczne, tu ledwo kamyczki i
nawet niezbyt ostre.
Zbędny ten sznurek, przecież wrócę zawsze, pohulam, duszę
przebiegnę i przewietrzę, grzywę rozczeszę wiatrem i wrócę. Tak było. Nasze
książątko w gościach byle jaką ścieżką prowadzić nie uchodzi.
Szliśmy przez
Parnas, mieszkanie muz, niech ma artystyczna romska dusza godne otoczenie. I
jeśli to prawda, że Cyganie lubią błyskotki to dla Zbycha Perła, Perła Zachodu
i złoty trunek do powąchania. Przypadkiem wypatrzyliśmy na zdjęciu Gosię, Janka
i Korę, też tam byli. Pozdrawiamy!
Usiedzieć w miejscu było Zbychowi trudno,
najlepiej, jakby go puścić, żeby w każdy kąt i kieszeń zajrzał wścib wścibski.
Nagle stało się niemal jasne, czemu taką postać w swym setnym życiu obrał.
Taki
mały, kochany, wzruszający, kto by go przegonił, kto by mu nie dał o co prosi,
jak odmówić tym wielkim oczom … z każdym na pewno by się najadł, gdyby nie ten
sznurek.
Mostek a za mostem patrz Książę jaki wielki las, jest Twój na ten
czas, kiedy tu jesteś, cały dla Ciebie i rzeka.
Woda, brrr, obrzydliwa, no po
co ona do tej wody idzie, chyba, żeby się utopić, jak chce niech idzie,
Zbychu
nie, Zbychu sobie popatrzy jak Jaremka straciła rozum i pływa, jeszcze się z
tego cieszy. Los dziwnych przyjaciół mi dał.
Może to dobrze, jak będę tonął,
jak mnie nurt porwie jak ten oto patyk, to MajLo mnie uratuje… Ty pójdziesz
górą a ja lasami, Ty się zmyjesz wodą a ja ślozami, a Jaremka, co ten pień
zwalony zna odśpiewała: Ja pójdę górą a Ty doliną… i tak było. Zbychu Cygan,
kiedy był Romem na pewno kochał konie, wystarczy spojrzeć na Zbycha jak wpada w
galop.
Można się na niego złościć, że awanturnik i hałaśnik, że do bitki
pierwszy, że słucha wybiórczo i o swoje dba aż nadto, to jednak nic i
nieistotne, bo nade wszystko to kochany chłopak z tego Zbycha. Wieczorami stroi
struny i śpiewa swoje rzewne pieśni. Tradej Roma ed romenza, lengre roki sziola
dena , a Roma dzija bagiena, a Roma dzia arki rema.
lengre roki sziola dena , a Roma dzija bagiena, a Roma sziu kalke lena.
Taki
nam się trafił na święta gość nietuzinkowy, co niczego nie bierze na pół
gwizdka i gdyby mógł, to by przez dwumetrowy płot przeskoczył i pokazał
uzbrojony w wysokie tony i decybele, kto tu pan. Sen zamieniał go w słodkie,
wzdychające maleństwo, zwinięte w rogalik mieszczący się na jasieczku. Był raz
Cygan Zbychu, co postać Chińskiego grzywacza przyjął i spędził z nami święta :) lengre roki sziola dena , a Roma dzija bagiena, a Roma sziu kalke lena.
Tak, byliśmy w drugi dzień świat na Perle Zachodu. Rozponaliśmy Was po Jaremce. Ale nie chcieliśmy Wam zakłócać rodzinnej idylli...
OdpowiedzUsuńJaremko, co się dzieje z rzeką Bóbr?
Czy celowo spuszczono wodę, czy też ten model tak już będzie miał?
pozdr
Gośka z Korą
doprawdy pojęcia nie mam, czemu wodę spuścili, dna nie czyszczą, z gór już zeszło, dziwna sprawa i na dodatek widok raczej smutny
Usuń