Ostatni dzień 2012
roku. Zabawa od rana :) Na początek szampańska zabawa z Witusiem. Jaremka,
Gabra i Boguś wyprowadzili konia z sadu a następnie
… nauczyli latać. Witold to
nie piórko, nie listek na wietrze, nie fraszka ani nie igraszka.
On tam był i
latał dla mnie ;);)
Patrzyliśmy w niebo, nie było latającego talerza,
rozglądaliśmy się po okolicy, David Copperfield nie schował się w krzakach, nie
wystąpiła nagła próżnia w Lubiechowej. Witold Pegaz. Leciał to leciał, po co to
drążyć ;);)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję