No i maj majmy. Maj
mający dziś plan walki z suszą w lesie. Bardzo mądrze maju, bo zielone lubi
mokre a maj musi być najbardziej zielony.
Trochę wilgoci i Kaczeńce, czyli Knieć
błotna zakwitły słonecznie. Roślina trochę trująca, zawierająca anemoninę z
grupy laktonów, w małej ilości, jeśli przypadkiem trafi do paszy bydła może
działać mlekopędnie. Po sąsiedzku jedyny występujący przedstawiciel rodzaju z
gatunku skrzypów.
Rodzaju liczącego kilkunastu przedstawicieli, z czego 10
występuje w Polsce. Skrzyp łąkowy, jego pęd naziemny tworzą na przemian międzywęźla
i węzły, z węzłów urosną liście, pędy i bulwki, urodzony w trzeciorzędzie,
trochę już na tym świecie żyje i jak widać ma się doskonale. Nasza najstarsza
roślina naczyniowa!
Bezpieczna, nawet lecznicza, działa moczopędnie, pomaga
przy bólach reumatycznych, wzmacnia włosy, paznokcie, potrafi wyżywić, barwi
tkaniny i czyści broń, bo zawiera duże ilości krzemionki! Wilgoć w środku lasu
i pierwsze grzyby wyszły na jaw. Jak tylko się pojawiły to i zapachniało w
lesie grzybową.
Co to za maluchy, one wiedzą najlepiej i ci, co się zajmują
grzybami zawodowo, my tylko amatorsko, dla nas to opieńki miniaturowe majowe ;)
A naszym celem dzisiaj był Wawrzynek (truciciel) wilczełyko, zadanie-
sprawdzić, czy przezimował i czy w tym roku znowu zakwitł.
Jest tam, gdzie się
go spodziewałyśmy, kwitnie. Może tego lata uda nam się zobaczyć dojrzałe
jagody? O tym, że to śmiertelnie niebezpieczna roślina już kiedyś była mowa.
Zabójca pod ścisłą ochroną, roślina rzadka, tym bardziej cieszy, że wszystkie
egzemplarze rosną tam, gdzie były.
Na deser florystyczny Pierwiosnek wyniosły,
pospolity w Sudetach, objęty częściową ochroną gatunkową, na południu Polski
jego populacja ma się dobrze i nie jest zagrożona. To widać, bo na niektórych
łąkach, w przydrożnych rowach kwitną całe żółte łany pierwiosnkowe. Tworzy mieszańce
z Pierwiosnkiem lekarskim, w lecznictwie stoi daleko za złocistożółtym kuzynem.
To tyle z deszczowego lasu, Jaremka wybiegała się ze tropami i nie tylko,
wypatrzyła wiewiórkę na drzewie, znikała tu i ówdzie. Ówdzie zniknęła na długo
za długo, wróciła szczęśliwa, zmachana i wyperfumowana nieżywym znaleziskiem.
Cóż zrobić jak w pastuszku budzi się myśliwy, trzeba było pomyśleć, zanim się
ją zabrało na pierwsze konkursy tropowców i dzikarzy… ;) Tam jej koledzy i
koleżanki podpowiedziały, po co się do lasu chadza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję