Świrnięte świrki, szalone czubeczki, siebie warci głuptaskowie.
Jeszcze chwila i baranka nie
oddamy :) Najbardziej zadowolona z gościa jest Jaremka, spacery stały się
bardziej rozrywkowo-towarzyskie a i nerwica jakaś mniejsza. Odi pacyfista
wesoły, samozwańczy zwiadowca wraca z meldunkiem, że nie ma co flagą wymachiwać
i oszczekiwać.
Prawdziwa zabawa zaczyna się na łące, impet i zwinność, aż się MajLo
oblizuje tak jej to towarzystwo smakuje. Z obserwacji dzikiej przyrody:
zastanawiające jest, że sarny wolą pola brązowe od zielonych, ledwo kiełkująca
ozimina wydaje się dla nich smaczniejsza od soczystej koniczyny.
Może to
dlatego, że trudniej je wypatrzyć na brązowym polu? Mamy też teorię na temat opadających
liści, które jesienią szelestem ostrzegają, że ktoś nadchodzi. Leśny system wczesnego ostrzegania.
Sarny chwilę się
przyglądały zabawom, potem Jaremka chwilę przyglądała się sarnom. Sarny nie wytrzymały
napięcia i wciągnęły Jaremkę w pogoń. Wynik znany z góry, na pocieszenie można
obwąchać świeże tropy.
Można też porwać Baranka do zabawy, poganiać za
patykiem, rozbiec się po zagajniku, obwąchać wyjątkowo atrakcyjną dziurę,
zdecydowanie ktoś pod wyrwanymi korzeniami zostawił ślad. Nawet terier
maltański to wyczuł.
Słońce powoli żegnało się z nami, wędrując w stronę
drugiej półkuli, Jaremka wyczekiwała saren, Odi Jaremkę rozpraszał. W końcu pojawił
się nieuchronny zmrok i trzeba było ruszać dalej. Po zmroku sarny pryskają spod
łap, las robi się cichy a jak coś trzaśnie to lepiej sobie niczego nie
wyobrażać. Po zmroku Jaremka i Odi przeszli na tryb nosowy i uszny, oczy
zupełnie się po ciemku nie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńSarenki na wypasie pod wieczór i mi się udało parę razy spotkać :)
Pozdrawiam :))
my tu mamy osiedlowe stado saren, może uda się je zimą podejść, mieszkają między rzeką a ulicą,na pewno są, bo widziałam jak skaczą w nawłoci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń