Słodkie, niewinne
pozory. Odi najbardziej maltański z naszych dotychczasowych kolonistów.
Biały
jak ponowa, mięciutki i delikatny jak gęsi puch. Pierwszy wieczór kolonijny
upływa mu na obwąchiwaniu, sprawdzaniu zakamarków, wycieczce do kociej kuwety,
nawiązywaniu bliższych relacji z resztą mieszkańców, wygrzewaniu kolan,
ogrzewaniu pleców, bo Odi lubi sobie poleżeć na fotelu ale nie sam.
Jaremka lubi,
Zulus toleruje, wszyscy dzielą się jedną miską z wodą. O i zasnął, wszyscy
prawie zasnęli, spokojny kolonijny domowy wieczór z jesiennym deszczem za
oknem. Ciekawe co nam przyniesie jutro…
W planach jest spacer, dokąd, zależy
głównie od tego, na co nie mamy żadnego wpływu. Dobranoc z ośrodka kolonijnego,
pierwszy sen w nowym miejscu podobno jest proroczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję