Pierwszy
drugi dzień sierpnia Kajtusia na zewnętrznej, poprzedni spędzał
w całkowitym
ukryciu a jeszcze wcześniejszy to ho ho, czy w ogóle był chociaż - aż myślą ?
Powoli kończą się pierwsze daty Kajecika, niedługo pierwsze, jedne jedyne, wyjątkowe
urodziny. Przed urodzinami wypada trochę się po świecie rozejrzeć a już na
pewno zmoczyć stopy, no chociaż stopy… na więcej przyjdzie czas.
Woda w Izerze
zimna, małe ręce jeszcze takiego zimna nie są spragnione. Za jakiś czas zapewne
trudno będzie je z tej izerskiej wody wyjąć :)
Spacer sobotni nie był długi, za
to wesoły i beztroski, jak to z dzieckiem, które cieszy cały świat. Przeszliśmy
przez Samolot, wyludniony, bo to trasa pozornie łatwa. Na dodatek upał… większość
wybrała zapewne wygodniejszy, bardziej równy szlak asfaltowy. My nie!
MajLo
pilnowała najmniejszego uczestnika wycieczki, zgłosiła się na ochotnika. Czujna
była na szlaku, czujna w schronisku a najbardziej wczuła się w rolę nad rzeką,
oczy dookoła głowy i zawsze gotowa nakrzyczeć, ze za blisko nas człowieku
jesteś, odejdź.
W nagrodę popływała, sama sobie wymyśliła zadanie to i sama
wybrała nagrodę. Piknik nad Izerą w szczycie sezonu , przy głównym szlaku i przypomniało
nam się jak to jest na bałtyckiej plaży. Wracaliśmy w cudzie, nad nami błękit
nieba a padał na nas deszcz … orzeźwiający. Niech nie będzie tajemnicą, ze wdrożony
został plan edukacyjny Kajtulka, plan o kryptonimie PRZYRODA. Na początek pióro
i puch Bielika. Przynęta zadziałała.
Zdjęcia nad wodą piękne, lubię takie widoki :-)
OdpowiedzUsuńDomyślam się że lubisz minimalizm ale czcionka dla czytelników jest strasznie mała :-)
Pozdrawiam :-)