Na początku wszystko
nam dopisywało, humory, drożdżówki i ocean czasu dnia wolnego. Janowice Wielkie
raz dwa minęły za nami, widoki na ukochane garby, przywitanie przed wejściem na
szlak i nawet ten szlak na Różankę,
mimo, że stromy nie zniechęcił… Raźnie,
miło, omawiając smaki makaronu dotarliśmy na polanę makaronową. Tutaj wciąż
wszystko było w porządku i zgodnie z planem. Przed nami Dudziarz i
wojcieszowskie wapienniki, nad nami chmury, na które nikt nie zwrócił uwagi,
chmury jak chmury…
stalowe, no takie jakieś … nabrzmiałe. Przez Radomierz i
łąki pastwiska szlakiem niebieskim. Jeszcze nam się ten szlak wydawał tylko
lekko kapryśny, bo zgubił się, potem odnalazł w lesie.
Lasy Gór Kaczawskich są
przepięknie. Na pierwszej poważnej kamiennej krzyżówce radośnie machała MajLo,
że tak nam się dobrze wszystko układa. Potem zaczęło padać, minęliśmy Baraniec,
Skopiec, strugi deszczu,
potem znów Baraniec, szlak niebieski zrobił nas na
szaro… Zazdrościć można Jaremce, że ma podszerstek i nie ma wody w butach. W
Komarnie przyszła myśl, że gorzej być nie może… i zaczęło mocniej padać.
Przemoczeni, zmęczeni i zmarznięci jakoś doszliśmy do Maciejowej. Na dziś dość
mamy TIRów i poboczy. To była przygoda. Niebieskiemu nie odpuścimy!
CZeść, tu Kora z Goską.
OdpowiedzUsuńTeż szłyśmy tym niebieskim, ale w drugą stronę(tzn.schodziłyśmy na koniec z Różanki do Janowic). Ciekawi nas, jak ominęliście po drodze pastwisko z groźnymi bykami. Bo my przedzieraliśmy się przez gęste krzaki i nawet miejscami Pan musiał mnie( Korę) nieść na rękach..
pozdr
My się zakręciliśmy na Barańcu, dosłownie i nie wiemy jak ale nagle szliśmy w przeciwną stronę :) z Janowic na Różankę bez kłopotów, pewnie dlatego, że nie było byków! raz tylko mała zmyłka, kiedy szlak nagle skręcał z drogi leśnej w lewo w las... Co by nie mówić niebieski szlak potrafi wyprowadzić w pole ;)
Usuń