
W mieście, którego nazwa wywodzi się od błota ostatnio pojawił się dziwny człowiek z aparatem, wypatruje honden i robi im zdjęcia. Mieszkańcy delty Renu i Mozy chętnie prezentują huisdieren, zwłaszcza starsze holenderki. Psie życie w tym wielkim mieście wygląda na szczęśliwe. Uśmiechnięte czworonogi, po dymk
u, machają ogonkami raźno. Niektó
re wychodzą przed dom i zaśmiewają się w głos, to musiał być dobry materiał. Plotka się rozeszła i teraz miłośnicy psów wypatrują Laurenta z aparatem, żeby ładnie do zdjęcia zapozować i trafić obrazkiem do Polen. Dziękujemy, czyli dank u! Z kraju
tulipanów i chod
aków oraz kofiszopów pochodzą bardzo ciekawe rasy: saarlooswolfhond, fryzyjski pies dowodny, kooikerhondje, owczarek holenderski, smoushond, markiesje, schapendoes, wyżeł fryzyjski, wyżeł z Drdente. My od dziś jesteśmy fankami soushonda, dlaczego? Bo tak :) Za zdjęcia dziękujemy i prosimy o więcej ! Laurentusie de Wit.
Linia nr 15 MZK, mały wesoły autobu
s pomknął przez Jelenią Górę, Cieplice, Sobieszów, Jagniątków aż do Michałowic, na pokładzie Jaremka, trochę zaskoczona małoletni
m towarzyszem po
dróży, właścicielem pięknego, czerwonego re
soraka. Jechał na kulig, mocno podekscytowany. A my zerknąć na Michało
wice i pospacerowa
ć górskim lasem. Wioska
cała zaśnieżona, ulice białe, leniwe dymy z kominów i śniegu po co się tylko chce. Niebieski szlak prowadził puchowymi zaspami do Trzech Jaworów. Dawno nie odwiedzałyśmy tego miejsca. Dalej Drogą pod Regl
ami w stronę Szklarskiej Poręby. Oprócz nas na szlaku mnóstwo trenujących biegaczy. I słońce oczywiście. Plan był
inny, cel inny, niestety zima zasypała szlaki... Pewne trasy są chwilowo niedostępne, chy
ba, że ktoś lubi zapadać się w śnieg po pas :) Potoki we współpracy z mrozem tworzą ba
rdzo ciekawe struktury lodowe, natura nas tak pięknie wyprzedza. Wielki karmnik dla zwierzyny leśnej stoi w tym samym miejscu, co i przed 5
latami. Zapachów tam, aż w nosie kręci. Zeszłyśmy z
Drogi pod Reglami, przeskoczyłyśmy przez Szrenicki potok i powitał nas szlak
żółty zwany Starą Drogą. Stara Droga, idąc w drugą stronę, urywa się nagle, nasz kierunek wędrówki prowadził do
Szklarskiej Poręby
. A i była mała dygresja w stronę trasy zjazdowej ze Szrenicy. Na stoku kolorowo i wesoło, nad głową wyciąg i bardzo mili tury
ści, pozdrawiali,
machali, witali. Z górki na pazurki do centrum Szklarskiej Poręby, dworzec PKS, do
autobusu morze czasu. Szkoda było siedzieć i czekać bezczynnie, skoro zielony szlak tuż tuż i prowadzi lasem wzdłuż Ka
miennej aż do PłóczkiVal, bazy Pod Ponurą Małpą i dalej do wodospadu Szklarki. Nam czasu wystarczyło na połowę tej drogi. Odwiedziłyśmy
Dom Sztaudyngera i starą bazę S
traży Granicznej. Tą część Szklarskiej Poręby jeszcze trzeba poznać bliżej ! 4
godziny leśnej wędrówki, widoki może mało malownicze,
szczyty schowane za czubkami świerków, za to raj dla miłośników lasu, spokoju, ciszy i długich ale niezbyt męczących spacerów. Autobusem z miłym kierowcą, który zasponsoro
wał Jaremce przejazd, wróciłyśmy do domu. Z żalem, bo w tych Michałowicach i dalej to można całe życie spędzić, tak tam po naszemu :) Czeską kładkę i Dolne Gawry odwiedzimy jak śnieg spłynie do Bobru.


Mróz wciąż nie odpuszcza, trzyma s
ię mocno i bez wytchnienia. I bardzo nas to cieszy, bo śniegu po pas a brzuch się nie błoci.
Uprzejmie nas dziadko
wie podrzucili do kaczawskich t
ras biegowych u podnóża Gackowej w Radzyniu. Te trasy są słynne wśród nas i jeleni, nie
zdradzimy ich kryjówki, żeby nie kusić kogo kusić nie trzeba. Czerpiąc z wystawowej nomenklatury, wczoraj prezentowała się Jaremka w statyce a dziś w dynamice. Bo jak nie przebiec tych
wszystkich nietkniętych psią łapą pól śnieżnych, p
oprzecinać ścieżki dziczyzny
. Ulubione zimowe zajęcie Miniutki - taranowanie zasp śnieżnych, wzbijanie puchu bieli - w realizacji :) To miejsce w Górach Kaczawskich, zupełnie nie odwiedzane przez turystów było dziś nasze i jeleni. Słońce z całych sił starało się przedrzeć przez
chmury, lekką mgłę i dym z kominów, malując niesamowite panoramy, trochę senne, tajemnicze ale bardzo przytulne. Za górką Lub
ię Lubiechowa, Wituś w stajni albo na wybiegu, Basieńka uśmiechn
ięta ze wszystkiego, byle z Piruskiem, Bogo dumny z sukcesu głogowskiego, wc
zorajszego, Mamba
kot łazienkowy, Czarna drapiąca do Stanisława w szybkę kuchenną, Stanisław Czarną uwielbiający, Czesława i jej gołąbki i fasolówka palce lizać, stada mazurków, Rudy wylizujący się z ran, Pirusek dumna ze wszystkich... a z drugiej strony Pan Marchewka i wspólne wspomnienia z roku 1981. Nasz mały kaczawski
świat, gdzieś tam nasz mały hektarek, ludzka rodzina, znajomi. Nasze miejsce na Ziemi :) A z Finlandii
równie zaśnieżonej przyszła wiadomość, że Rulle, syn Jaremki ma wspaniałą właścicielkę - Doris Margaret Duewel, którą pozdrawiamy ! Tervehdykset Doris ja Rulle. Kutsumme sinut. Luni riitä kaikille :)