Janowice Wielkie-Sokoliki - na szagę
Niewiele jest przyjemniejszych chwi
l w życiu szwędacza od zaproszenia do wspólnej wyprawy z celem bez trasy. To znaczy trasa była, miał start w Janowicach Wielkich i metę w Janowicach Wielkich z krótką przerwą na Sokolikach, przewodnikiem z pomysłem na skróty była Tereska wspierana przez Kr
ystiana autora
ostatniego podej
ścia, tylną drogą
od dziś drogą Krystiana. Chodzenie poza szlakami ma kilka zalet. Trafia się w miejsca dotąd nieznane, spotyka się skałki zwykle omijane i uczy się orientacji w terenie. W Rudawach w zasadzie wycięto już połowę drzew, dlatego tym łatwiej szukać w nich własnej drogi do celu. Jaremka dzielnie pokonywała stromizny, nawet tą, która wydawała się nie do zdobycia. Za to smak zdobycia Sokolików
od tyłu pozostanie słodki na długo. Na platformę nie
udało się wejść, schody są zbyt kręte dla Jaremki. Próbowała, starała się ale tym razem strach był zbyt wielki. No i wracać trzeba było bo wszystkie znaki na niebie wskazywały, że dzień powoli wita się z nocą i pachniało
zmierzchem.
Szagowanie po ciemku dzisiaj nie wchodziło w grę. Tereska sprawdziła, że rudawskie mrówki jeszcze śpią. Czy się nam podobało ? Ogromnie i znów poczułyśmy miętę do Rudaw Jeremickich. Schodząc trafiliśmy na podst
ępne poletko jeżyn 
łapiących za krótkie łapki, było ciężko ale Miniutka jest z tych dzielnych najdzielniejsza. Podróż powrotna przez Trzcińsko odkryła piękne pano
ramy na górskie grzbiety. I jeszcze jedno cenne odkrycie: w Trzcińsku mieszka sporo małych kąśliwych piesków, które nie chcą się zaprzyjaźnić. I co tu można robić po pracy? Spakować się i ruszyć na szagę w towarzystwie, które za punkt honoru stawia sobie znalezienia najkrótszeg
o skrótu. Takiego właśnie 
towarzyst
wa jak Tereska i Krystian. Jaremka po
kocha
ła, chyba albo na pewno z wzajemnością, bo nic tak nie łączy jak wspólna pasja i odrobina adrenaliny :) To i może będzie więcej takich wspólnych, spontanicznych spacerów przed siebie. B
o nic tak nie cieszy Jaremki jak turlanie się z pieca na łeb w liściach w Rudawach Jaremickich :) Dziękujemy !A kto nie był niech żałuje i niech już nigdy się nie miga :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję