Miało być leniwie, na
łączkę i się gapić jak chmury bawią się ze słonkiem. Zaczęło się zgodnie z
planem, była łączką, wysoka aż wyższa od MajLo. Łączka ze Świerzbnicą polną z
rodziny szczeciowatych, pospolitą, niepozorną z daleka, z bliską zachwycającą.
Obok Dzwonek rozpierzchły, zadeptywany przez mrówki i pająki. Zdaje się, że to
Krzyżak dwubarwny chciał zajrzeć do kileicha! Krzyżak dwubarwny występuje w
dwóch wersjach kolorystycznych i cechuje się bogactwem wzorów na odwłoku.
W tym
roku pojawił się bardzo wcześnie, jeśli to on. Pewnie skusiła go podmokła łąka.
Nas to nie skusiło, siedzieć tyłkiem w wodzie to atrakcja wątpliwa. Wreszcie
udało się złapać motylka :) To któryś z Perłowców z rodziny rusałkowatych. Zarówno
większy, mniejszy jak i malinowiec żerują na fiołkach.
Na oko bez linijki to
chyba Perłowiec mniejszy. Chyba. Jaremka nie przepada za wysoką łąką, w słoneczny
dzień przy ziemi jest duszno i owady hałasują prosto do uszu, włażą też tu i
ówdzie.
Lepsza już polna droga z miedzą usłaną Wyką ptasią z rodziny
bobowatych. To bardzo czepialska bylina, wykorzystująca wąsy, żeby wesprzeć się
na innych roślinach, bo sama wiotka i delikatna.
Gdyby nie trzmiele i ich
długie trąbki pewnie by jej nie było. Roślina pastewna ale tylko do czasu
wytworzenia lekko trujących strąków, zawierających wicjaninę, niebezpieczną
zwłaszcza dla koni. Wicjanina podczas rozpadu wytwarza cyjanowodór, który bywa
śmiertelny.
Wykorzystywany w produkcji gazów bojowych i w komorach gazowych,
produkcji pestycydów, takąniespodziankę kryje w sobie niepozorna Wyka ptasia.
Całkiem bezpieczny jest Dzwonek okrągłolistny, można go jeść, jeśli ktoś ma
taką zachciankę, do woli.
Taki niby delikatny a to bardzo trwała i mrozoodporna
roślina, jej sekret tkwi w czołgającym się cienkim kłączu, na którym jesienią
wyrastają pąki zmieniające się zimą w pędy płonne. W ten sposób organy rozrodcze
dzwonka, nie nasiona i nie zarodniki, bezpiecznie czekają na wiosnę. Nasiona
też wytwarza ale zdaje się mają większą śmiertelność ;) Dzwonek jest mało
wybredny, słońce, cień, sucho, mokro, rośnie gdzie go kłącze zaprowadzi.
Po
dzwonku było pole, zboża jare, słodziutkie smakołyki dla zwierzyny leśnej i
Jaremki, krótka przerwa na popas i w las. Z przykrością stwierdzamy, że nasz
las jest piękny! Zwłaszcza jak go delikatnie rozświetla słonko i jak całkiem
nowa, jeszcze nie zmęczona latem zieleń mieni się soczyście. Dziś prowadziła
MajLo, skrótem przez suchy jar i tereny borsucze prosto do strumyka, jej buty
nie przemakają na szczęście. Nie ma kompromisu jak się bardzo kocha, tak jak
ona kocha wodę i wyciąganie patyków, w tym sezonie nawet zanurzanie nosa już
nie szokuje. I tu znów nam przykro, bo to piękne miejsce :) Można by
powiedzieć, że ona temu lasowi i strumykowi Semper Fidelis i na dodatek NMW ;)
A to nie drugi koniec świata, tylko 30 minut od miski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję