Otóż i nagroda w postaci pięknej pogody skłoniła nas do drugiego w tym roku podejścia pod Koziniec (642 m n.p.m.). Przeskoczyłam Radomierkę i pognałam przed siebie. Trzy podskoki i byłam na pierwszym tarasie z widokiem na Góry Kaczawskie... oddech... pędem dalej na sam szczyt. Oddech nam zaparło, widoki na Rudawy Janowickie i Karkonosze niezapomniane. Trafiła nam się dziś pogoda, lans na skale, z górki na pazurki, pognałam ile sił w łapkach. Trening zaliczony !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję