Spacer zapowiadał się zwyczajnie, mróz, słonko, resztki śniegu i tropy saren. Aż tu nagle pojawił się całkiem niezły ktoś. Młody i wesoły. Trochę się bałam ale myślę, że pierwsze lody zostały przełamane. Wspólne kółko w galopie i każdy pobiegł w swoją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję