Dwa lata temu pewien biały pies olbrzym z czarnym nosem chadzał tymi samymi ścieżkami, co ja dziś. Szukałam nosem ale nie znalazłam jego śladów. Bóbr nic nie chciał mówić, bo zamarzł. A ambona imienia Pola Wiejskiego dumnie patrzyła w niebo i milczała.... Wypatrywanie też nie dało efektu. Czas wielkiego białego psa tutaj się zakończył. Zaczyna się doba pręgowana... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję