czwartek, 23 czerwca 2011
O psie, który jeździł koleją... do Olszyny
Ruszyłyśmy na Łużyce Górne na zaproszenie Wawrzyńca, naszego kolegi :) Trafiłyśmy do raju. Piękny dom, cisza, ogród, mili ludzie. Czego chcieć więcej ? W ogrodzie rosną wiosenne trujaczki wątłe i Mięta zielona, zadomowiony antropofit, znany z charakterystycznego smaku i zapachu. Dojrzewają Porzeczki czerwone z rodziny agrestowatych. Bogate w witaminę C i pyszne ale nie dla mnie :) Poleniuchowaliśmy w sadku chwilę, pojąc się wodą z Olszówki i kompotem truskawkowym. Potem była wycieczka. Znad olszyńskiej glinianki pięknie było widać panoramę miasta. Lasem szliśmy do Biedrzychowic. Spotkałyśmy dziwne larwy żyjące na kamieniu pod wodą, Rudzika zwyczajnego, małego ptaka z rodziny muchołówek, który cierpliwie pozował do zdjęcie. Opisany już w XVIII wieku przez Linneusza. Pta z natury mało płochliwy, przeciętnie żyje 2 lata. Odnotowano jednak przypadek zaobrączkowanego ptaka w wieku 8 lat i 4 miesięcy. Na terenie Polski objęty ścisłą ochroną gatunkową. Rudzik zwykle przebywa na ziemi, za to Żagiew łuskowata zdecydowanie woli drzewa, zwłaszcza obumierające. To grzyb jadalny ale mało smaczny. Jeść można jedynie młode owocniki. Celem naszej wycieczki był barokowy pałac w Biedrzychowicach, letnia rezydencja Sasów. Królowie spędzali tu urlopy ;) Po wojnie splądrowany przez Rosjan, obecnie Szkoła Rolnicza. Jednak całą historię pałacu wraz z jego wszystkimi właścicielami przyćmiło jedno nazwisko pod, którym kryje się wyjątkowo barwna postać. To baron Aleksander von Minutoli - jeden z najwybitniejszych kolekcjonerów i znawców sztuki na Dolnym Śląsku, który szczycił się największą na tym terenie kolekcją egipskich mumii. Byłyśmy w starej lodówce i pod herbem rodu z linii Schaffgotschów oraz w pasiece. Pszczoły dały mi do wiwatu za ciekawość :)
W lesie owocuje Bez koralowy z rodziny piżmaczkowatych. Pospolity na południu Polski, na pozostałym obszarze rzadki. Cała roślina jest trująca dla ludzi, zjedzenie jej powoduje nudności, biegunkę, ból głowy. Nie sprawdziliśmy :)
W celach sportowych zdobyliśmy szczyt jaru, gdzie było wyrobisko piaskowca, eksplorowane przez więźniów filii obozu w Gross Rosen. Dziś to malownicze miejsce z wrzosowiskiem. Na koniec spaceru odwiedziliśmy stadko koni i dwa źrebiątka bardzo ciekawskie. Do domu zabrał nas pociąg. A na koniec dnia ćwiczyłyśmy kierowanie lokomotywą EU 07. Na zaproszenie pewnego życzliwego maszynisty. Jestem chyba pierwszym cardiganem, który zasiadł za nastawnikiem prędkości. W kabinie maszynisty spędziliśmy jakąś godzinkę, rozmawiali o wajchach, przekładniach, żabkach a ja zasnęłam. To był dzień pełen wrażeń. Olszyna jest piękna. Są plany na kolejne wycieczki :) Z potoku Olszówki przywiozłyśmy grudki siarki, na pamiątkę :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję