poniedziałek, 27 czerwca 2011
Ukropny dzień :)
Na szczęście nie mamy termometru, żeby potwierdzić cyferkami, że popołudnie było ukropne. Znów lato :) A w takie vedro najlepiej popływać w przyjemnie chłodnym Bobrze. Albo pobiegać za aportem w wodzie. Jak nie za aportem to czasem jeden kij w pysku to za mało. A jak nie w wodzie to w skoszonej łące i sianie pachnącym myszami. Zanim jednak o sianku to najpierw o Mięcie długolistnej, którą czuć było już z daleka. Ten pospolity kenofit przywędrował do nas z Europy południowej a może z Azji lub Afryki. Jak to z miętami bywa ta też jest lecznicza. Lubi wilgotne łąki i jest mrozoodporna. Dopiero zaczęła okres kwitnienia. Wiemy gdzie rośnie, sprawdzimy co u niej słychać za czas jakiś. Nadszedł czas kwitnienia dla Krwiściąga lekarskiego, jego piękne drobne kwiaty to efekt przynależności do rodziny różowatych. Krwiściąg nie dość, że jest rośliną leczniczą i był dawniej używany do tamowania krwi przy nieżytach układu pokarmowego to na dodatek jest jadalny i można go używać jako składnik sałatek albo zupy ziołowej. W Alzacji jest tradycyjnym składnikiem wiązek ziół przygotowywanych na święto Wniebowzięcia. W Polsce jest średnio pospolity, na naszym terenie występuje licznie. Krwiściąg lekarski stanowi jedyną roślinę pokarmową dla zagrożonego motyla nocnego Błyszczki zosimi oraz modraszków, motyli dziennych. Na skoszonej łące przypomniało mi się do czego służą cardiganowe nogi i radość z życia. Gdybym mogła, to bym była w jednej chwili wszędzie, tyle tam było zapachów. A jeszcze aport fruwał... skokami przez siano ćwiczyłam wiejskie agility. Siano to moja nowa pasja :) Wracając terenem zalewowym spotkałyśmy Wiązówkę błotną, kwitnącą na biało, i też z rodziny różowatych. Gatunek eurosyberyjski, w Polsce określany mianem rodzimy. Typowy hygrofit, lubi sąsiedztwo wodny, bagna, wilgoć, szybko więdnie po zerwaniu. Właściwości lecznicze Wiązówki znane były już w średniowieczu, stosowano ją do zwalczania pasożytów przewodu pokarmowego, jako ziele przeciwkrwotoczne i przeciwbiegunkowe. Ma właściwości przeciwgorączkowe (dzięki zawartości salicyny), napotne, moczopędne i przeciwreumatyczne. Z liści otrzymywano dawniej żółtozielony barwnik do tkanin. Używana jest do aromatyzowania niektórych gatunków piwa i wódki. Równie wilgociolubny jest Czyściec błotny, kwitnący na fioletowo albo różowo, w zależności od tego jak się to widzi :) W Polsce pospolity, chociaż lubi też tropiki i można go spotkać w Indiach i Pakistanie. Ma bardzo sprytny sposób na rozmnażanie, nasiona są niesione przez wiatr albo przenoszone przez zwierzęta, ponieważ niestrawione przechodzą przez układ pokarmowy. Mączyste bulwki rozłogowe zbiera od jesieni i przyrządza się jak ziemniaki lub szparagi - są bardzo smaczne i pożywne. Można je też jeść na surowo lub suszyć. Wiosną po ugotowaniu można też jeść młode pędy. A na koniec ostatni moment na podziwianie kwiatów Bodziszka łąkowego, który też znalazł sobie sposób na rozsiewanie. Po dojrzeniu nasion ości poszczególnych pięciu owocolistków budujących rozłupnię gwałtownie wyprostowują się do góry, wyrzucając nasiona. Bodziszek jest pospolity, chociaż zdecydowanie woli południe Polski. W niektórych rejonach wytwarza białe kwiaty. U nas pospolicie niebieski :) Tyle było dziś radości z pięknej słonecznej pogody, że nawet siano na nosie nie przeszkadzało, zwłaszcza, że wieści z Wrocławia napawają nas optymizmem. Bez przerwy myślimy o Cetce trzymając mocno zaciśnięte kciuki. Bo jak już zostało powiedziane, ktoś moje - Jeremikowe dzieci - musi nauczyć paru rzeczy :) Mówią, że rude jest twarde... z pewnością wiedzą co mówią :) Poza tym od czego jest ciotka, która w tak bezpretensjonalny sposób cieszy się każdym dniem... Za to Cetkę kochamy najbardziej!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję