-Witaj!
-Witaj wędrowcze!
-Powiedz mi, cóż to za piękne miejsce?
-To niebo.
-Jakie to szczęście, że trafiliśmy do nieba! Jesteśmy bardzo spragnieni.
-Możesz wejść i napić się do woli- odrzekł strażnik, wskazując źródło.
-Mój koń i pies także są spragnieni.
-Bardzo mi przykro, ale tutaj zwierzęta nie mają prawa wstępu.
Wędrowcowi bardzo chciało się pić, ale nie zamierzał opuszczać w biedzie swoich przyjaciół. Z żalem podziękował strażnikowi i ruszyli w dalsza drogę. Wspinali się jeszcze bardzo długo i całkowicie już wyczerpani dotarli do starych, zniszczonych wrót prowadzących ku polnej drodze wysadzanej drzewami. W cieniu nieopodal leżał człowiek, z głową przykrytą kapeluszem.
-Witaj!- odezwał się wędrowiec.
wyrwany ze snu mężczyzna skinął tylko głową.
-Umieramy z pragnienia, ja, mój koń i mój pies.
-Pośród tych skał znajdziecie źródło. Możecie tam pić do woli.
Kiedy już wszyscy ugasili pragnienie, wędrowiec podziękował nieznajomemu.
-Wracajcie tu, kiedy tylko przyjdzie wam na to ochota.
-Powiedz mi, jak się nazywa to miejsce?
-Niebo.
-Niebo? Przecież strażnik marmurowej bramy powiedział, że niebo jest tam!
Wędrowiec poczuł się zbity z tropu.
-Nic z tego nie rozumiem. Jak mogą piekło nazywać niebem? Pewnie niejeden człowiek dał się oszukać.
-Tak naprawdę oddają nam wielką przysługę, bo tam zostają wszyscy, którzy są zdolni porzucić w biedzie swoich najlepszych przyjaciół...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję