wtorek, 13 grudnia 2011
Kokoń, KicKon i sukces Bogusia Czeczugowskiego
A gdzie dziewczyny dziś bywały? no tutaj właśnie. Dzień wolny od zmartwień i używania mózgu, czyli wakacje lub dzień dziecka. Głowa doskonale wiedziała, kiedy się zepsuć. Objaw: boli!!! No jak boli to trzeba ją wyspać na poduszce aż do chwili, kiedy łaskawe słońce wyjdzie zza chmur. PaPirusek wie, kiedy to było, skąd wie? Bo Boguś dziś pokazał klasę i znalazł postrzałka! Dumna PaPirusek MiMi
ogłosiła to przez satelitę, więc i w kosmosie wiedzą, że Bodziasty to
pies co wie od czego ma nos! Wstać z taką wiadomością, wypić kawę z euforią Magdy, nakarmić głodomorki z tematem farby... Niecodzienność. Tak się to rozeszło w kosmosie, że aż Słońce Pan wyszedł i zaświecił. Głównie dla Bodziszka a my skorzystałyśmy. W polu zaoranym gliniastym, co łapie za buty i oblepia wyrosła niebieska niespodzianka KicKon, piłeczka wyjątkowo zabawna, zabrała się z nami na spacer, bo się jej w polu wyraźnie przykrzyło. Nie turlała się i nie odbijała już tak długo. Wlazła do pyska i w drogę. Jaremka pokazała jej łąkę i las i Karkonosze.
Przypadły sobie do gustu. Przepięknie dziś było na świecie. Już wiemy, że największym malarzem jest światło, horyzont aż błyszczał bielą śniegu, a Śnieżka... nawet
najlepszy proszek z najlepszej reklamy takich cudów nie sprawia i bieli bielszej nie będzie od tej, która dziś góry rozświetliła.
W Dziwiszowie zmiany. W wojtusiowym stadzie chyba przybyło. Piękny brunet, który zareagował na KoKoń zostanie już Kokoniem dla nas.
Suchego chleba dostał i chwilkę z nami pogadał. Wojtuś dziś był wyjątkowo
sympatyczny, jadł z ręki i się na Jaremkę nie złościł, że biega, szczeka i w pasieniu przeszkadza. Z resztą co to za pasienie jak trawa kiepska i ledwo od ziemi odrosła. I można by tak godzinami z Wojtusiem, Kokoniem, Siwkiem i Gniadymi czas spędzać, gdyby nie fakt, że Słonko Pan wcześnie chodzi spać ostatnio. W ciemku licha nie śpią i lepiej ich nie drażnić. Na powrót Karkonosze zrobiły się jeszcze bielsze i świetliste, aż się nam na łące przysiadło z tego widoku. Jak to dobrze, że głowa wie, kiedy się zepsuć a Bodziszek wie, kiedy odnieść spektakularny sukces myśliwski w tropieniu. Za 30 lat, to dopiero będzie święto! Jak dobrze, że są takie dni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję