Sobotnie popołudnie,
zaprawa przed niedzielą. Rozgrzać stawy i mięśnie i sprawdzić, co w okolicy
najbliższej leśnej się nowego pokazało. Po ostatnich berkach słońca z deszczem
łąki wybujały i rozkwitły jeszcze kolorowiej.
Sezon kwitnienia macierzanki czuć
przyjemnie, zapach lata i letniej MajLo, która lubi poleżakować na miękkich poduszkach
zielnych. Dumnie góruje nad łąką Kozłek lekarski, kolejny przedstawiciel
gatunku zbiorowego, tym razem biały. Valeriana, na uspokojenie, my od tego mamy
las.
W lesie potok, w potoku Jaremka, w Jaremce radość a nad tą radością Bez
koralowy z koralami właśnie. Krzew, małe drzewo z rodziny piżmaczkowatych,
pospolity na południu Polski, łatwo go poznać po małych owocach, zebranych w
urocze grona koloru koralowego. Po zjedzeniu
tych koralików można spodziewać się zawrotów i bólu głowy, nudności.
Owoce
kalinki można przetwarzać, wtedy działają napotnie, przeciwbólowo, syrop pomaga
w przeziębieniach a dżem zwalcza poczucie głodu. Mała przerwa na zabawy w
leśnym basenie, po obfitych deszczach nawet strumyk przestał być
brodzikiem.
Potem znów las, ten, który
porasta stoki Szybowiska. Trawy, które łapią za kostkę i wiewiórka, która nie
chciała zejść i pobawić się z Jaremką. Nic na to poradzić nie mógł Sadziec
konopiasty z rodziny astrowatych, skupiony na własnych kwiatach, które lada
dzień rozkwitną puchatymi kielichami.
Roślina rodzina, wytrzymująca do niemal
-30 stopni mrozu, wykorzystywana jako ozdoba ogrodów. Las, las, las, jagody,
las, las, jagody słodkie ze słonka, póki dziki nas nie wyprzedzą a konkurencja
duża, bo las pięknie zryty dziczymi nosami. Chwila och i ach na naszym
ulubionym kawałku łąki tuż pod samym nosem szybowiska. Widok na ukochane Rudawy
Jeremickie, jakoś się nam zatęskniło, pora i tam zajrzeć i to szybko.
Po sąsiedzku Karkonosze, no jak my tu mamy
pięknie, siąść i patrzeć i przypominać sobie kilometry w łapkach i godziny
spędzone tam, gdzie horyzont. Gdzie nas jeszcze nie było, tam na pewno
pójdziemy.
Jasna, żółta, ciepła plama w łące, stawiamy na Janowiec barwierski,
chociaż pierwsze skojarzenie powędrowało ścieżką Żarnowca miotlastego…
Kształt
kwiatów, liści i wielkość rośliny, będziemy się upierać, że to Janowiec. Obie
rośliny są kuzynami z bobowatych, więc wszystko zostanie w rodzinie :) Janowiec
barwierski jest tak sobie pospolity w Polsce, rośnie w suchych zaroślach, na
słonecznych stokach, lubi słońce, bo słońce go rozświetla. Zawiera cytyznę, to
sygnał, że nie należy go jeść, podrażni śluzówkę, przyprawi o drgawki a
ślinotok to też żadna przyjemność. Jeśli ktoś cierpi w towarzystwie Janowca na
głód nikotynowy, to może go dzięki niemu zaspokoić.
Odwar z Janowca podwyższa
ciśnienie, przeczyszcza, wzmacnia serce, pomaga w schorzeniach nerek. Nazwa
sugeruje, że był wykorzystywany do barwienia tkanin. Z młodych pędów uzyskiwano
żółty efekt. Tam gdzie rośnie Janowiec barwierski najprawdopodobniej występuje
też jego amator, motyl Modraszek aleksis. Łąka na Szybowisku to z resztą motyle
królestwo. Najłatwiej wypatrzyć Kraśnika purpuraczka, który zajęty jest mocno
przedłużaniem gatunku. Nie musi się obawiać, że go zjemy, kto by chciał
zatruwać organizm cyjanowodorem…
Kraśnik purpuraczek to nieograniczone źródło
gazów bojowych. Od zapachu gorzkich
migdałów lepszy zapach piżma, tak pachnie Ślaz piżmowy z rodziny ślazowatych,
pospolity, zadomowiony przybysz, bo to antropofit. Skąd przybył, łatwo się
domyślić, skoro wytrzymuje mrozy do -40 stopni. W tempie na rekord w dół, bo
goście goście. I bez naszej uwagi wszystko tak pięknie rośnie i kwitnie, jak
zawsze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję