Podwieczorek. Mama
natura kaszkę ważyła… matka w garnkach mieszała a Boguś z Gabrą jak widać
zadbali o to, żeby Witoldowe kopyta dokładnie błoto przed stajnią wymieszały i
trawę zdeptały.
Truskawki są bezpieczne kiedy ta dwójka tańczy z koniem.
Nazwijmy to siłą charakteru, bo gdyby on chciał i się nie dał tak zaszczekać… z
resztą Bogo już wie, jak koń potrafi wzbić psa w powietrze ;)
Taki zamęt a przecież to pora nieustannego
karmienia. Dymówki nerwy mają ze stali, czy biegali czy stali, w ciszy, czy
szczekali ona i on, przykładni rodzice, chociaż może to była tylko ona… trojaczki
muszą się przecież najeść. W menu błonkówki, muchówki i chrząszcze, prosto w
otwarte dzióbki.
Pisklęta Dymówki otwierały je, jeszcze zanim rodzic wleciał do
stajni. Słuch mają dobrze rozwinięty, chroni je przed niebezpieczeństwem. To
była sobota, w poniedziałek maluchy opuściły gniazdo, niezauważone.
Przez
pierwszy tydzień gniazdo będzie jeszcze ich sypialnią, nadal są karmione przez
rodziców ale za dwa tygodnie się usamodzielnią. Jeśli warunki będą sprzyjające
gniazdo ulepione z gliny, błota, śliny, usztywnione słomą i trawą nie będzie
puste zbyt długo. Jaskółki wyprowadzają do 3 lęgów w ciągu lata. Rodzice rankami
wyścielą gniazdo miękkim pierzem, potem samiczka zniesie jajka, samiec będzie
ją dokarmiał a w nocy pomoże w wysiadywaniu.
Po dwóch tygodniach przyjdą na
świat bezbronne nagie, całkiem nowe Dymówki, gniazdo będzie ich jedynym
schronieniem przez kolejne trzy tygodnie, potem wylecą. Optymistyczny plan
zakłada, że drugi lęg z Witoldowej stajni będzie gotowy do samodzielnego życia
na początku września. Oczywiście jeśli będzie :) Z kolejnym Dymówki już chyba
nie zdążą, w październiku zbiorą się w stado i odlecą do Afryki, Ameryki Południowej
albo Azji.
Ciekawe, gdzie przezimują te maluszki. Wprawę w lataniu mają
ogromną, dziennie przelatują kilkaset kilometrów w poszukiwaniu pokarmu. Do
zimowych gniazd dolecą po około sześciu tygodniach, pokonując jakieś 10 tysięcy
kilometrów. Na wiosnę wrócą pod warunkiem, że nikt ich nie zje, bo w Afryce to
się zdarza. Tam myśliwi polują na jaskółki. U nas są pod ochroną i nie trafiają
na stół.
Ile taka Dymówka widziała, zanim trafiła do Lubiechowej. Jaka dziwna
siła natury każe jej opuszczać wygodny dom w marcu i wędrować tygodniami, żeby
przez pół roku skupić się na takiej oto polskiej wsi na przedłużaniu gatunku a
potem znów ruszyć w drogę. Która z tych dróg jest powrotna ? Mówią, że tam
gdzie jaskółka lepi gniazdo tam mieszka szczęście. Na pewno tam, gdzie lubią
mieszkać jest mniej owadów :) Jeszcze mniej jest owadów, kiedy po sąsiedzku
gniazduje Pleszka zwyczajna.
Bardzo nieśmiała samiczka długo się zastanawiała zanim
wleciała z podwieczorkiem do gniazda w rurze. W ciągu dnia kilkaset razy
nakarmiła swoje dzieci. Pisklęta Pleszki dojrzewają o tydzień szybciej niż jaskółcze, z gniazda
wylecą po dwóch tygodniach od wyklucia. Słowik murowy na zimę odleci za
jaskółkami do Afryki. Pliszka siwa opuści nas wcześniej i ruszy na wschód. Tymczasem
zajęta jest karmieniem swoich piskląt.
Gniazdo schowała wysoko, gdzieś pod
dachem stodoły. Pliszka podobnie jak Dymówka lubi towarzystwo ludzi, łatwo ją
rozpoznać po tym jak biega i nieustannie macha ogonkiem w górę i w dół oraz po
ślizgowym locie. Pliszka jest monogamistą. Wszystkie drobne ptaszyny z
Lubiechowej zajęte są życiem rodzinnym, jakość zdjęć, no widać… Nowy obiektyw to
konieczność, wykluje się jeszcze tego lata i może uda się zaprezentować Pleszkę
i Pliszkę w ich pełnej krasie.
Pleszka i Pliszka w jednym poście :) Pleszkę widziałem tylko przez chwilę jakoś w maju i to pod światło...
OdpowiedzUsuńDobru obiektyw może sprawić wiele przyjemności, ja używam canona 70-300 jest trochę ciemny czasami...