Wielkie święto w
Jaremczynie! Przez skromną zieloną furtkę przeszedł dziś Baltazar, ulubiony
bulik z czarną plamką.
Skosztował bobu, porzeczek i wypróbował koniczynowe
boisko. Najpierw grzbietowo a następnie po piłkarsku w stylu Baltyjskim, czyli
z piłką w zębach.
To kolejny terier w Jaremczynie, jak to terier nie usiedział
na tyłku dłużej, niż się jadło. Zajrzał w każdy kąt, w niektóre nawet dwa razy
albo i trzy. Napił się wody z jedynki, jak to każdy przyzwoity pies czyni ( z
wyjątkiem wielbłąda Bogusia) i jak to każdy super samiec zaznaczył swoją
obecność w wiadomy sposób, na szczęście nie na poziomkach… ;) Pan Świnka,
prawie synek a na pewno pies dla nas ważny i ukochany.
Nie poczynił żadnych zniszczeń, nie przeszedł
przez Jaremczyn jak huragan a nawet gdyby, to i tak ma otwarte zaproszenie w
skromne jaremczyńskie progi. Jest już nawet plan, dobry plan, oby pogoda była
po naszej stronie…
I znów nas odwiedzi pies Baltazar w którym płynie krew dawnego bulldoga angielskiego i dawnego angielskiego terriera, manchester terriera oraz dalmatyńczyka, greyhounda, pointera,
foxhounda, whippeta, borzoia wraz z collie.
Ostatnie dwie rasy miały nadać ostateczny wyraz czaszce bullteriera niwelując stop. Ewolucja od masy przez spryt i zwinność do wyglądu.
Wszystko to wymyślił sobie James Hinks, z urodzenia Irlandczyk, z życia Birminghamczyk. Miasto, w którym powstawała rasa to miasto byka, jakoś jedno z drugim bardzo pasuje :) A i zdjęcie zrobione nie wiadomo wtedy po co przydało się niespodziewanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję