Wreszcie nareszcie
się udało wstać przed słońcem i przed deszczem i nawet przed 4 godziną.
Wyprawa
na świt. Po ciemku przez pola w poszukiwaniu ambony, która się schowała a potem
się odnalazła. Wiatr przehukiwał się z rykowiskiem, pogoda sztormowa w środku
Pogórza Kaczawskiego.
Może i trochę straszno, bo przecież jeszcze noc, dookoła
pola i lasy… komu by się chciało psuć ten dzień. Co z Pąpiru widziałyśmy i słyszałyśmy
to nasze. Sarny czmychające bez ładu i składu, zdziwione, że ktoś o tej porze
wyłania się nagle… Koziołki zdecydowanie mają słabsze nerwy. Zupełnie beztroski
cielak to tu to tam, sam samiutki na śniadaniu raczył się młodym rzepakiem. Na
deser spotkanie w kukurydzy.
Łania z przychówkiem. Dostojna spokojna. W końcu
to Jeleń szlachetny, odmiana europejska. My im oni nam się przyglądali.
Zupełnie bez paniki i pośpiechu mama zeszła nam z drogi. Jej spojrzenie,
krótkie tu i teraz, czas się na chwilkę zatrzymał, gdzieś w środku hektarów
kukurydzy spotkały się nasze drogi.
Niezapomniane przeżycie. Świt pełen
wrażeń. Na koniec 7 litrów deszczu
spadło nam na głowy. Padało i padało i padało a jak się wypadało to poszliśmy
do Witolda i sadu. W sadzie jak z bajki z każdego drzewa owoc. Jabłka jeszcze naciągają
słodyczą, gruszki miękną za to śliwki już idealne.
Oprowadzał Rudy, Witold też podążał
za nami ale siła rozszczekana stanęła mu na drodze. Jak dobrze, że koń ów ma
anielskie kopyta i łaskawie nie trafia nimi celnie. A przecież mógłby. Gdyby
jakaś spadająca gwiazda zechciała spełnić jedno życzenie to jest takie jedno
życzenie na teraz.
Bardzo by nam się życzyło, żeby myśliwy, który spotka naszą
kukurydzianą łanię pozwolił jej odejść w spokoju, bo bardzo ta łania dla nas
cenna :) Podkreślić trzeba, że szkody nie robiła, drogą techniczną swoje
dziecię prowadziła.
Zaskakująca jest dieta jelenia, 49 gatunków drzew i krzewów,
109 gatunków dwuliściennych, 48 gatunków traw… i tak się objadają przez jakieś 15-20
lat, śpiąc niewiele, bo maksymalnie 100 minut na dobę. Wracając do Witolda, ten
zapewne śpi dłużej.
Ciekawe czy taki jeleń też lubi jak się go głaszcze po
brzuszku… bo Witold lubi bardzo, nawet robi wtedy dziubek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję