Najpierw miejski
Hubertus i 90 lecie Polskiego Związku Łowieckiego. Darz Bór. Zjechało się
zielonych mundurków z całej okolicy mnóstwo.
Byli lokalni sokolnicy, panowie z
ptakami, panowie bez ptaków, prezentowali Jastrzębia gołębiarza z rodziny jastrzębiowatych
i Raroga górskiego z rodziny
sokołowatych. Pierwszy z tych ptaków drapieżnych występuje w naszym środowisku
naturalnym, drugi występuję wyłącznie na rękawicach sokolników i może jeszcze
gdzieś… Oba ptaki wykorzystywane myśliwsko.
Jastrząb współpracuje z
przewodnikiem na zasadzie drzewo-rękawica, Raróg jest bardziej dynamiczny
potrzebuje dłuższych lotów. Lanner świetnie poluje w parach, jeden osobnik jest
naganiaczem a drugi myśliwym za to Jastrząb wg opinii fachowców doskonale
sprawdza się w tandemie z psem, wtedy to pies jest płochaczem a jastrząb
myśliwym. Może kiedyś uda nam się podpatrzeć takie łowy pod pierzem.
Jeszcze
przyjemniej będzie go spotkać w naturze, szacuje się, że liczebność jastrzębia
osiąga między 5000-7500 par lęgowych, populacja spadała lawinowo, bo uczyniono
z tego ptaka podstępnego mordercę ptactwa domowego i konkurenta w łowisku.
Obecnie trwają prace nad odbudową populacji. Następne w kolejce na scenę były
psy myśliwskie, wśród nich Nasi Nasi, młoda Kopovka, czyli Gończy słowacki i
Boguś z Gabrą, Foksteriery krótkowłose, ekipa z L.
Prezentowali się wybornie,
brawa, sesje fotograficzne… ehhh sława, sława. Czułe psie nosy wskazywały
bezbłędnie, gdzie dzik, gdzie lis, to nic, że tylko skóra. Koło skóry też nie
można przejść obojętnie, jeśli się ma w sobie serce myśliwe. Niech św Hubert
hojnie darzy myśliwym i dba o zwierzynę leśną kolejne 90 lat. Z myślistwa w
rolnictwo.
Dożynki w Starej Kraśnicy, zanim biesiada to najpierw spacer w pola,
sprawdzić, czy zebrane, skoszone i czy świętować można z czystym rolniczym
sumieniem.
Jaremka z wiązki widziała dokładnie, że lokalni rolnicy wykonali
swoją pracę jak trzeba i mogą dożynkować choćby do poniedziałku.
Gdzie okiem
nie sięgnąć to pięknie tu mamy. Okolice beztroskiego dzieciństwa, nasz pierwszy
cud świata, tu nawet pola nie są płaskie a horyzont kusi, żeby sprawdzić co
jest za kolejnym i następnym pagórkiem.
A dożynki jak to dożynki, wesoło,
głośno, trochę tego i tamtego, niech to zostanie wiejską tajemnicą. MajLo spała
pod ławką, niektórym wróciły wspomnienia… Kiełkują jeszcze lepsze pomysły na
przyszły rok. Darz Bór i Izydorze Oraczu czuwaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję