Opera Corcontica,
opus Dei, sonata Marksteinera, Pielgrzymy.
Adagio- Borowice, wolno, nieśpiesznie, wdychając ostre już,
listopadowe powietrze. Po wyskoczeniu z autobusu przywitało nas słonko,
szczekanie tubylców i początek naszej sobotniej wycieczki. Borowice z dala od zgiełku, gościnne i
malownicze. Pierwsze takty spaceru. Radosny entuzjazm, który przyciągnął bardzo
miłego spaniela. Odprowadził nas aż do lasu.
Po drodze minęliśmy obóz sportowy,
który rozgrzewał się przed zdobyciem Koleby, czyli trening pod wyciągiem im się
skomponował. Oni sobie, my sobie, żółtym szlakiem Doliną Jodłówki.
W zasadzie
obok szlaku, bo szlak w remoncie, opalanie pali, stukot młotów, warczenie pił i
rżenie konia. Powstają piękne nowe progi. Obok szumiąca Jodłówka, przechodzi
kolejne zlodowacenie i zasoplenie. Smak jej wody to preludium, nagroda za
nadchodzący trud stromego wejścia, wstęp do gór.
Dolina Pięciu Potoków nie jest
humoreską dla turysty. Strome podejścia korytem potoku, oblodzone, po ruchomych
kamieniach. Byle do Rówienki, miedzianej, miękkiej od liści, słonecznej,
rozśpiewanej ptasimi fantazjami. Widoki na Śnieżkę, które podziwia się bez
towarzystwa. Mało kto wędruje żółtym szlakiem z Borowic do Polany.
Intermezzo w
tłumie turystów między Rówienką i Polaną, wstawka komiczna w wykonaniu Jaremki,
która na widok Kotła Wielkiego Stawu wytarzała się w łące.
Allegro – Polana,
ruchliwie i wesoło, tłok, tłum, gwar, góry tętniące turystami. Łyk z Pląsawy i
biegiem do Kotków, kładką nad mokradełkiem, torfowiskiem. Nasz kaprys posiedzieć chwilkę na górskiej
łące i patrzeć jak chmury i góry przepięknie się komponują, Śnieżka, Czarna
Kopa, Kocioł Wielkiego Stawu… Fuga barw,
kompozytor niedościgniony, sama natura.
Andante – Pielgrzymy,
spokojnym krokiem, bez pośpiechu. Trzy potężne grupy skalne na północno - wschodnim
stoku Smogorni, granitowe ostańce o tysiącu twarzy. Pielgrzmy, trzy postacie w
wędrówce, dokąd idą nie mówią. Wydaje się, że patrzą na Śnieżkę.
Presto – śpiesznie,
wracamy. W dół Jaremka pędzi, co miała zobaczyć, zobaczyła. Gwar na szlaku,
śmiechy, rozmowy, pytania. Tak tak, to owczarek, któremu się starły łapki, nie
widać? Przecież widać, że nie spędza życia na kanapie albo, nie daj Boże, w
klatce. Że trochę śmieszna i zaskakująca ? Nie bardziej niż turysta w odświętnym
ubraniu :) Presto, presto, bo autobus już czeka.
Opera Corcontica,
wirtuozeria, mistrzostwo, dzieło nieosierocone, stwórca znany i bez roszczeń.
Nikt
by tego lepiej nie wymyślił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję