Jeden z pierwszych
celów sprzed lat osiągnięty. Stromiec, nie bez przyczyny, bo to niemiecki Spitz
Berg (551 m n.p.m.).
Nie bez powodu
właśnie dziś. Jaśniej będzie później. Na Stromiec prowadzi sporo ścieżek, mimo to
zwykle wznosi się osamotniały. Zerka na wydeptaną, gwarną sąsiadkę, Szybowisko,
wyższe o 10 metrów. Dzisiaj na Szybowisku rządzili szybownicy, oba stoki
zamknięte dla turystów, przemknąć boczkiem, pomachać ogonkiem szybującej Gosi
Bocian i nie przeszkadzać :)
Wyciągarka napięta, nerwy napięte, napięty
harmonogram, pokrzyki, pogwizdy, pośpiech. Zostali w swoi świecie aero,
natomiast Jaremka poszła w stronę Rowu Wlenia, na Mały Grzbiet Gór Kaczawskich
i jego najwyższy szczyt, rzeczony Stromiec.
Zbudowany z margli, piaskowców,
zlepieńców, charakterystyczny stożek. Wejście na szczyt Stromca to jedno z
najtrudniejszych podejść w Sudetach i daje w kość mocno, w kość i tyłek
też. Nie wiedzie tędy ani pół szlaku
turystycznego, chociaż kiedyś, kiedyś, kiedyś na samym czubku szpica towarzystwo
turystyczne karkonoskie, czyli RGV wybudowało wieżę widokową.
Śladu po niej
Jaremka nie wywęszyła. Na szczycie znajduje się wyrobisko niegdysiejszego
kamieniołomu piaskowców, eksploatowane w XIII i XIV wieku, na północnym zboczu
poszukiwano złota! Z góry nic nie widać,
chociaż mówią, że z góry widać lepiej. Widać, nie widać, za to słychać płoszczyńskie
stada krów, jeżowskie koguty i psy z Czernicy. Obrót i powrót, zejście jeszcze
bardziej strome niż wejście, piaszczyste, w liściach poukrywane co rusz
przeszkody.
Trzeba uważać albo się efektownie sturlać :) Gosia Bocian wciąż w
powietrzu, świszczała nam nad głowami wchodząc w zakręty. Od dziś Szybowisko to
góra łagodna, prawie równina, nie to co taki na przykład stromy Stromiec ! Oj
Stromcu, Stromcu tyś jest stromizną przykładną. Spitz Berg ... no nie bez
premedytacji nas dziś tam ścieżka zawiodła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję