Góry są dobre na różne sprawy.
Na zbyt dużo kalorii i za wiele myśli. Spalić, poukładać, zmoczyć nogi w
roztopach i korytach, popatrzeć z góry na to co w dole.
Posłuchać wiatru i nie
wiatru, dużo się na świecie dzieje, czego tutaj nie wiedzą, wiedzieć im nie spieszno.
Tym świerkom, jarząbom, buczkom, brzozom, ptaszynom, dzikom, jeleniom.
Bo jest tak piękna ta chwila, bo
niepowtarzalna. Refleksum dyrdum.
Towarzyszyła nam zmienność
pogody, zdjąć czapkę, założyć rękawiczki, schować Kanię, założyć czapkę, zdjąć
rękawiczki, zdjąć czapkę, wyjąć Kanię. Kania była kapryśna, nie chciała się za
nic ustawić. Zdaje się, że wilgoć jej nie służy. Przeciwnie Jaremka, aura jak
to w górach, zawsze jej odpowiada.
Podszyta Gabrą węszyła, tropiła, śledziła
ścieżki nosem. Znikała w lesie, bardzo była zajęta i skupiona na podążaniu za
własnym nosem. Nawet nie zauważyła, że zdobyła Łysą Górę (946 m n.p.m.) masywu
Kowarskiego Grzbietu.
Całkiem nieświadomie wbiegła na Tabaczaną Ścieżkę i się
okazało, że właśnie tutaj śnieg spędza święta!
Tego MajLo nie przegapiła :)
Jaremka nawiązała
nową psią znajomość na tarasie baru dla narciarzy. Nowa znajomość była Jaremką
wyraźnie zainteresowana :) I jeszcze rzut oka na malowniczą okolicę z pięknymi tradycyjnymi
karkonoskimi domkami. Pięknie się musi tu mieszkać. Nawet jak porywisty wiatr
wieje w twarz a chmury atakują lodową mikroamunicją.
Góry świetnie się sprawdzają w
roli powiernika. Można im zaufać i wszystko wyznać, nie puszczą pary z żadnego
szczytu. Rozwieją, uwolnią myśli skutecznie, przewietrzą magazyny spraw
ciążących, sprawią uśmiech i piękne widoki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję