Jakie one spokojne, stonowane te Irlandzkie Wilczarze, dostojne, rozważne, nie dla nich wygłupy i harce. Nic bardziej mylnego.
Niech no tylko poczują powiew swobody i świeżość górskiej
wody, niech no tylko rozprostują grzbiety i rekordowe długie łapy! Ratuj się
kto może, bo NANDO i MESSIAENIA będą się bawić. Miejsce
akcji – początek Karkonoszy, u podnóża najdalej na zachód wysuniętego szczytu polskiej
części tego pasma, u stóp góry Kocierz (929 m n.p.m.)
Katzenstein, Kacirske kamene, Kočiči
kamene, Kocie Kamienie, Kocie Skały, Kocie Łby . To tu
do 1958 roku przebiegała granica państwowa, wcześniej prusko-austriacka, potem cesarska
niemiecko-autrowęgierska, niemiecko-czechosłowacka, polsko-czechosłowacka.
Obecnie to ziemie polskie, wymienione za wieś Tkacze i osadę Zieleniec. Dzięki tej zamianie
możemy bez paszportów moczyć stopy, łapy, brzuchy, sierść, łydki, ba nawet całe
ciała w młodziutkiej rzece Kamiennej,
która źródliska ma na pobliskim
Mumlawskim Wierchu a dokładniej na jego północnym stoku w torfowisku Zielony Klin. To już wiadomo gdzie,
wiadomo skąd i co kiedyś... Z kim to widać, w roli interaktywnych,
inteligentnych zabawek Gabra i Jaremka.
Pierwsza biegająca, druga pływająca, na
dodatek pływająca w brodziku. Zabawki szczerzą kły! Cóż innego im zostało,
tylko to i ewentualna ucieczka. Beznadziejna sprawa jak się ma takie krótkie
nogi.
Na szczęście była z nami Marysia, która głosem steruje wilczarzykami jak
się zapomną i jak w chwili rozbawienia nie zauważają pewnych istotnych różnic w
rozmiarach. Poza tym były jeszcze inne, indywidualne zajęcia. Nandek z Gabrą
bawili się w archeologów podwodnych lub przegrzebywaczy dna.
Meska zwiedzała,
ćwiczyła wielkie plum i fontanny, MajLo tradycyjnie aport i pływaczka. Dawno
już nie widziano tutaj takiego wesołego zamieszania. Jeśli wiemy, co wiemy to
chyba pierwsza wizyta psieląt w Karkonoszach, na pewno pierwsza wspólna w
wino-gronie. Następnym razem widzimy te gigatanty w Izerach, na polanach
obszernych w sam raz do galopu.
Ciekawe, czy grecki podróżnik i geograf
Strabon, piszący o chartach Piktów i
Celtów był w naszej okolicy. Są tacy, którzy twierdzą, że rozpoznanie
Karkonoszy odbywało się już 2000 lat p.n.e. a wykopaliska mówią, że byli to
przybysze z Krety! W IV i III wieku p.n.e Celtowie szukali tu skarbów ukrytych
w ziemi… Pozostały po nich szyby górnicze. Odbiegnięcie od tematu w stylu
wilczarzowym, dalekie i swobodne, ach jak im jest pięknie w tej okolicy! To
było idealne zakończenie podróży w tą i w przeciwną z Czech, kurz i stres
wystawowy zmyty. Zabawki zadowolone, że przeżyły, szykują kewlarowe
skafanderki, bo plotka krąży, że Wilczarzyki wciąż nabierają masy. A może
trzeba poczekać na połączenie węglowych nanoruek i polimeru…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję