Świąteczny, rodzinny
spacer w góry. Trasa nic nowego, prawie ta sama co ostatnio. Szlak spacerowy, z
Karpacza Górnego do Strzechy Akademickiej przez Kocioł Małego Stawu i Samotnię.
Z ludzką rodziną, tą najbliższą, czyli osobistymi dziadkami Jaremki. Maria
inicjatorka wypadu i Andrzej, który ostatecznie zdecydował się nam towarzyszyć.
Taką rodzinę to sama przyjemność mieć. Bez marudzenia i stękania, w swoim
tempie dyskusyjnym, fenowi stawiając zwycięski opór. Jestem dumna z moich
rodziców. Ślisko było, kijki się przydały, wreszcie ujrzały świat, bo zwykle
były w planach ale bagażnik ich nie wypuszczał :)
Bagażnik albo roztargnienie,
zapomnienie. Tym razem służyły doskonale, nawet w pojedynkę. W Karkonoszach Wschodnich
zima mówi pass, spływa do kotliny.
Śnieg nie przypomina świeżego, zimowego
puchu, to raczej wiosenna zmarzlina, twarda i ostra, no jakże nam przykro z
tego powodu. Czyżby zima była obrażona? Pewnie nie dotarło do jej białych uszu,
że my CZEKAMY NA NIĄ Z WYTĘSKNIENIEM!
Zrobi nam psikusa i zawita w maju ?
Wiemy, że potrafi. Chyba i w nosie ma, że na wierzbach kotki. Wracając do świątecznego
spaceru, Duch Gór miał dziś dla nas sporo dobroci, nikt nie wywinął orła na
lodowisku, które przyszykował.
Jakoś tak zupełnie obok planu podstawowego
przyszła nam ochota odwiedzić Mały Staw i Samotnię. Jest kilka miejsc w
Karkonoszach, które zawsze robią ogromne wrażenie, Kocioł Małego Stawu należy
do tych właśnie.
To jeden z wielu karkonoskich kotłów polodowcowych, położony
na wschodnim skraju Śląskiego Grzbietu ze ścianami wysokimi na jakieś 200
metrów.
Są śmiałkowie, którzy tymi ścianami zjeżdżają na nartach, dla kilku to
był ostatni wyczyn w życiu. Kocioł pocięty jest żlebami ze stożkami piargowymi
u wylotu. Dziecko plejstocenu, ma swoje lata, liczone w tysiącach, nawet w
ponad stu.
Na dnie Kotła Małego Stawu znajduje się jezioro cyrkowe Mały Staw,
głębokie na ponad 7 metrów, o powierzchni niemal 3 hektarów i linii brzegowej
ponad 750 m. Wydaje się być niepozorne. Mieszka w tym jeziorku Wirek, nie, nie
nasz jeż Wirek,
Wirek słodkowodny, tajemniczy ślimak, relikt epoki lodowcowej,
dzieli się miejscem z traszką górską, pstrągiem potokowym, melanistyczną
ropuchą szarą.
Mały Staw jest jeziorem przepływowym rzeki Łomnica. Nad jeziorem
stoi schronisko Samotnia, dla wielu miejsce kultowe, my wolimy Strzechę
Akademicką z pysznym bigosem, wygodnymi łóżkami i miłą obsługą. Z Samotni do
Strzechy prowadzi dość stroma ścieżka, może i męcząca ale za to jakie widoki! Wychodziliśmy z chmury.
Co dziwne w dole wiało straszliwie, im wyżej tym podmuchy słabły. Karkonosze
potrafią zaskoczyć. Cała nasza gromadka entuzjazmu szczęśliwie dotarła na
herbaty do Strzechy. Na tym koniec podejść. Chwila odpoczynku w towarzystwie
najdzielniejszych ratowników górskich i można wracać. Za grosik albo za
złotówkę. Żegnając schodzących GOPRowców z łopatą na plecach, takim to dobrze,
nie muszą trzymać się szlaków. Im dyrektor KPN pozwała na więcej. To była nasz rodzinna alternatywa na święta.
Spotkaliśmy mnóstwo miłych turystów uśmiechających się do Jaremki i pana z
upomnieniem o smycz, wszystkich pozdrawiamy :) W nagrodę była pyszna pieczona
kaczka w wykonaniu Marii, palce lizać.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście nie było chyba w Twoich stronach wiatru. Takie piękne krajobrazy prezentujesz, że aż żal tam nie być...
Miłego popołudnia
Wiatr był ale nie aż tak silny, tydzień wcześniej pod Śnieżką wiało tak, że nie można było iść... co mogę powiedzieć... zapraszam ! Mogę poprowadzić :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń