
Czas jakoś błyskawicznie mija, zwłaszcza ten, który spędziliśmy z Odisiem. Nasz uroczy gość mieszkał z nami zaledwie cztery dni a już stał się częścią stada i wlazł do naszych serc niepostrzeżenie. Dziś nasz ostatni wspólny spacer, wcale nie był smutny, bo nie ma się co smucić :) Chodzenie na smyczy opanowane doskonale, nawet osiedlowe tłu
my i
różne okoliczne niespodzianki spacerowe już naszego kolonisty nie peszą. Wspólne wycieczki nauczyły Odisia spokoju a Jaremkę tros
zkę przekonały do dzieci. Korzyść pię
knie obopólna. A co dziś w programie? Na początek wizyta w lecznicy Ostoja- ważenie, pół kilograma więcej, szczepienie przyjęte jakby nigdy nic.
Odisiek nawet na stole zacho
wywał się bardzo swobodnie, dzielny nasz chłopiec. W nagrodę mógł zwiedzić zaplecze,
posiedzieć na fotelu szefów i zerknąć na myszołowa. Potem poszliś
my w łąki, w trawy wysokie na relaksujące rozmowy o tym jak jest pięknie i przyjemnie jak słonko grzeje, śpieszyć się nie trzeba a chwila jest tylko dla nas. Jaremka bardzo się z Oddem zżyła, naucz
yła
kilku prostych zasad, co oznacza stój i chodź, jak należy stada pilnować. Aaa i by umknęło, że Odek odkrył przyjemność siusiania na krzaczki a nie na ściany i to w tak krótkim czasie :)
Zapisujemy to jak
o nasz mały sukces wychowawczy :) lekcja pozowania też niczego sobie w efekcie. Starsza koleżanka pokazała w czym się warto wytarzać, pojętny uczeń chwycił w mig... Co to było ? Pewnie jakieś polne perfumy ! I jeszcze był las, coś skakało po drzewie, Jaremka
pilnowała, żeby nie spadło koledze na głowę :) Ogonek Odisia wysoko w
górze oznaczał, że czuje się tu dobrze i bezpiecznie, to głównie zasługa starszej psiej koleżanki. Co na to Ślaz zygmarek? Pewnie nic! K
witnie sobie, troszkę się pośpieszył. Roślina podobno rzadka, my ją
spotykamy dość często. Ślaz jest mrozoodporny, zupełnie jak Jaremka. Troszkę nam smutno, że nasz gość na chwilkę wrócił do domu pakować walizki i żegnać się z wypłoszami z Płoszczynki.
Lada dzień wyruszy do swojego nowego domu na Islandii. Życzymy mu pięknego i długiego życia na wyspie. To była duża przyje
mność gościć to stworzenie w domu Jaremki, uczyć się spontanicznej radości, wspólnych spacerów, pokazywać Odisiowi nasz świat i obserwować jak się zmienia. Już nam brakuje tego radosnego biegania po domu, zaglądania w każdy kąt i entuzjazmu na każdy temat. ODDE czyli GINGKO Lavandula zapadłeś kolego w nasze ludzkie, psie i kocie serce :)

Przyszła pora pokazać cudo o imieniu Odde większej publiczności. Do najbliższej metropolii trochę daleko, miasteczko powiatowe musi nam wystarczyć na dziś. Sądząc po zachowaniu naszego gościa ma skłonności do zakupoholizmu,
nie ma bowiem sklepu, do którego by nie chciał
zajrzeć, Byliśmy w aptece, w sklepie obuwniczym, w kawiarni, w biurze podróży... wszędzie było coś interesują
cego :) Jakie to szczęście, że portfel został w domu ! Szliśmy trasą świątynną. Na początek świątynia władzy, czyli królestwo wąsa, ścisłe centrum a nawet serce Jeleniej Góry. Jeszcze się w Oddiśku
czaiła lekka nieśmiałość, nieduża, bo miasto nie robi na nim specjalnie wrażenia. Co tam osiemnastowieczny ratusz, równolatek Neptun z fontanny, podcienia kamieniczek ... najciekawsze są gołębie i zapachy miejskie.
Zapach kawy przyciąg
nął Odisiowy nos, gdyby tylko umiał się dogadać z obsługą ... Plac Ratuszowy przedreptany, pora na główny deptak Jeleniej
Góry, ul. 1 Maja, tu się zawsze
kogoś spotka :) Na przykład hałaśliwą grupkę albo dziecko, które musi pieska chociaż dotknąć, ooo dzieci to Odde akurat i to bardzo ! Dotykać, głaskać i chwalić urodę, znosić to może długo, z mlaskaniem i stawaniem po ludzku. Chłopczyk z lodem chyba miał słuszne obawy, trzeba przed tym dziwnym psem loda obro
nić, przecież on słynie z
niezaspokoj
onego głodu :) Następna świątynia na naszej trasie to świątynia sztuki, czyli Teatr Dramatyczny im. C.K. Norwida, budynek wzniesiony na początku
dwudziestego wieku, reprezentant miejscowej secesji jeleniogórskiej, dawna siedziba Gmachu Sztuki i Stowarzyszeń. Jako, że to teatr Odde uszanował to miejsce po swojemu i się pięknie wystawił, odegrał scenkę radości i dumnie oczekiwał na aplauz, widownia była z
aciekawiona spontaniczną błazenadą. Gdyby nie plany
wyjazdowe Odde mógłby spokojnie liczyć na angaż. Był tu kiedyś jeden łysy aktor ale wyjechał do stolicy, miejsce czeka nieob
sadzone :) Na koniec zwiedzania świątynie wiary prawosł
awnej i rzymskiej katolickiej. Jeleniogórska cerkiew i Kościół Łaski. Zabrakło nam odwagi na świątynie hazardu i uciech. Odde lubi miasto, dużo się w nim dzieje, co to za wyzwanie phi, dajcie mi polatać! Oj, żebyś tego maluchu sobie nie wyszczekał :)


Nasz zachwyt nad Odisiem urósł dziś o jakieś kilka razy. Na początek a w zasadzie na połowę dnia udowodnił, że rozumie pewne proste zasady domownika i nasikał pięknie na drzewko:) Nie trzeba było sprzątać, za to można
było iść na porządny
spacer :) Z pytaniem otwartym, czy nasz konik da radę?
Przecież to podobno pies kolankowy :) Z pewnością tak ale i wytrwały
wycieczkowicz. Z Jaremką dogadał się natychmiast, szedł grzecznie za swoją przewodni
czką, wsadzał nos tam, gdzie ona a czasem
tam gdzie sam chciał. Odde ma bardzo czuły węch i duszę tropowca. Po
lne zapachy
bardzo go kusiły. Bardzo go zaintrygo
wały pasące się cielątka, zaglądał do nich,
owarkiwał, ten pies jest przekonany, że jest olbrzymem i każdemu da radę. Dzielny i odważny, ciekawski Oddiś. Słodki, słodki, słodki jak buraki cukrowe, które koniecznie musiał obwąchać. Szkoda, że smycz go musi ograniczać, bo miał wielką ochotę na szaleństwa z Jaremką. Zwinny jak rumak z gracją przeska
kiwał przez wysokie trawy, niesamowicie lekko i
naturalnie, jakby nic innego nie robił, tylko skakał albo robił stójki. Poezja ruchu Odisia typowa dla rasy t
o przyjemność dla oka. Zabraliśmy naszego kolonistę do lasku sosn
owego smyczowego. Zaskoczyły go igły i szyszki pod łapkami, jak po takim podłożu chodzić? Zachodził w głowę i spoglądał pytająco. Odek na pewno nie ma lęku wysokości, wskoczył na pień sam tym faktem zaskoczony i lekko onieśmielony ale nie wystraszony. Starsza koleżanka uczyła na
co wa
rto zwracać uwagę, jak węszyć górnym wiatrem, jak łatwo się cieszyć wędrowaniem... Uczeń pojętny się trafił, sam sobie
zaczął wytyczać ścieżki. Kochany gość
nie może odjechać w świat bez konkretnego osiągnięcia turystycznego, bo o czym by opowiadał islandzkim kumplom! Dzielne nóżki i zapał wystarczyły na zdobycie góry krzyżowej, na którą wielu wchodzi zadyszanych. Dla Odisia nic trudnego, pod górkę to żaden problem, aż żal, że czasu nam zabrakło bo
Szybowisko kusiło
słonkiem. Niech sobie mówią pseudofachowcy, że Grzywacze to pierdoły i ciepłe kluski i nic tylko
na kolana i tulić się. Nic się oni nie znają, nie wiedzą jak wytrwały potrafi być Loui, jaka dzielna Milva, co potrafią wypłoszki z Płoszczynki. Takie urocze jak
Odde, który nie pozostawał w tyle za Jaremką i ani razu nie zamarudził a na dodatek zwin
ny i skoczny jak sprężynka :) Jakbyśmy nie znały cardiganów, które takich długich spacerów nie zaznały albo się zasapały :) Jeszcze kilka dni i Odde poleci do swojego nowego domu a my będziemy dumne, że odwiedził z Jaremką pola, las i łąkę i pierwszą okoliczną górkę.