sobota, 23 kwietnia 2011
Lubiatów - Drezno - Orik :)
Dobrze jest odwiedzić dom rodzinny :) Trudno jest się dzielić panią... trochę mnie to kosztuje nerwów. Na szczęście Pyniek ma specjalne przywileje :)Kocha się chyba po kryjomu w pani a ona w nim :) Mój młodszy brat DJ z pewnością nie jest spokojnym młodzieńcem. A, że jest klonem mojej mamy Kulki, to podświadomie muszę go ustawiać. Ach jak on widowiskowo zeskakuje z kanapy, jak wspaniale zmywa naczynia i jak jest wiecznie głodny! Czyżbym była taka sama ? Kiedyś ? Dawniej ? W sobotę rano zapakowani w Zuzkę nr 2 pojechaliśmy do Drezna. Celem było zdobycie unikatowego zdjęcia białych kozaczków, dla jednego znajomego fana ich powabu (liczymy, że ucieszyły oko). W międzyczasie Bernik zdobył CACIB i BOS a Kulka CACIB, BOS i BOB ! Ja przespałam wystawę w klatce, bo cóż lepszego do roboty bym mogła mieć :) Do domu wracałam z Orikiem - szarmancki Border Collie oddawał mi swoją miskę z wodą. Nie zobaczył moich zębów. To był długi dzień, wieczorem relaksowałam się nad szumiącą rzeką...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję