niedziela, 9 października 2011

Ptaki są już na wylocie


Rozpoczynają się ptasie podróże. Spakowane całe rodziny, zaopatrzone w zapasy tłuszczu zbierają się jak nutki na pięcioliniach i ustalają datę odlotu. Trzeba się spieszyć, bo przymrozki i w łapki marzną i skrzydła kostnieją a i jedzenia z każdym dniem ubywa. Niektórzy przybrali mocno na wadze, nawet dwukrotnie. Trzeba mieć siły, żeby bez przystanku przelecieć ocean albo pustynię. Trasa bywa długa albo przerażająco długa - od 2000 km aż do ponad 10 000. Warto podjąć to ryzyko. Tam gdzie dolecą spędzą spokojną zimę i znów do nas wrócą. A my tymczasem, nie bacząc na ptasie sejmikowanie idziemy w dżdżystą jesień do lasu. Na grzyby oczywiście, które już się suszą na zimę. Po lesie szaleje łysa śpiewaczka, łysa pręgowana i już bardzo bardzo jak dawniej :) Nowe futerko jeszcze wisi na wieszaku u krawca czasu. Na zimę powinno być gotowe. A teraz resztki letniej sukienki zostają w trawach i w zaroślach. Niech no się pan krawiec spieszy, bo przecież śnieg już w górach. W góry trzeba się wybrać tuż tuż! Tak nam powiedziała pustułka z wierzchołka ulubionego klonu, który już drugi rok ogłasza jesień zmianą kolorów. W tym roku znów modne są odcienie jeremikowe. A co słychać w lesie i w polach? Sarny wychodzą najeść się oziminy, grzybiarze wystawiają się na oszczekanie, lisy przemykają bezszelestnie, jarząb czeka na falę głodnych gili, sikorek, zięb i sójek a Jeremika ćwiczy skoki przez przeszkody. I znów w nagrodę za to wędrowanie w zimnie wyszło słonko i pocałowało nas promykiem w nos aż się kichało. Na przekór tym, co się w głowę pukali, że w taką pogodę nam się chce do lasu i dalej. Przecież trzeba było w dziwiszowskiej kałuży potwierdzić, że najpiękniejsza jest ta, co w słotę jesienną tu dotarła ! A ptaki jej na pięciolinii wyśpiewały wesołą piosenkę o jesiennych podróżach.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję