Karpacz-Biały Jar-Kopa-Dom Śląski-Luční bouda-Strzecha Akademicka-Karpacz

Wyścig z wyciągiem. Rodzina wesoła postanowiła sprawdzić, czy krzesełka wyciągu na Kopę są wygodne a my na pieszo miałyśmy się przekonać ile czasu się oszczędza jadąc w sezonie na krzesełku. Na samym starcie kasa Karkonoskiego Parku Narodowego i pan pracownik, który nas
rozpo
znał, bo zapamiętał
Jaremkę z
naszego poprzedniego wejścia na Biały Jar. Bardzo nam było przyjemnie, w związku z tym pewnie znów tu przyjdziemy jeszcze tego lata :) Krótka pogawędka i pobiegłyśmy w górę, pan obiecał trzymać za nas kciuki, bo upał straszliwy i duszno a nasz plan ambitny, pokonać tą
trasę jak najszybciej...
Wystarczyło nam tym razem 45 minut, żeby
stwierdzić, że śnieg całkowicie zniknął z Białego Jaru a wody w Złotym Potoku ubyło. Na szczęście jest jej na tyle dużo, że Jaremka się ochłodziła, napiła i nabrała sił na bieg na Kopę i
dalej do Śląskiego Domu u podnóża Śnieżki. Tam czekał na nas Kuba, Magda, Maria i Jason. Kuba został górskim przewodnikiem Jaremki, chwycił za smycz i powędrowali razem. Pierwszy cel, smażony ser w Luční
boudě i pierwsze rozczarowanie, kuchnia tego schroniska nie oferuje sera, nie oferuje knedli, w zasadzie oferuje niewiele. Można się t
u zaopatrzyć w
wielki rogal z solą i kminkiem,
poza tym nic ciekawego. No może jeszcze pyszne czeskie piwo i spotkanie z czeskimi psami turystami, schowanymi pod stołami :) Wesoło jest wędrować Ka
rkonoszami raz w Polsce za chwilkę w Czechach i znów w
Polsce i nie ma granic, nikt o nic nie pyta, dokumentów nie sprawdza, słychać różne języki ochów i achów nad dzielnym dziwnym psem na krótkich nogach. Jak ta psina sobie w górach w upał radzi? Otóż radzi sob
ie dobrze :) W plecaku miska i
a na dodatek prowadzi ją młody człowiek, z
a którym Jaremka i
w przepaść pójdzie, tak się zaprzyjaźniła. Niesmak braku wymarzonego obiadu został troszkę pokonany w Strzesze Akademickiej, pyszne frytki uratowały dzień, przynajmniej z perspektywy Kubalona. Nam w oko wpadł Dzwonek Karkonoski, gatunek zagrożony wy
marciem, występujący wyłącznie w Karkonoszach i czeskich
Jesnikach, skąd pochodzi nasza urocza młoda koleżanka Gabra foksterierka. Wycieczka na chwilkę się podzieliła, część poszła na Samotnię, bo warto tam zajrzeć a Jaremka wybrała łatwiejszą drogę do Koziego Mostku, zasłużyła sobie na
kąpiel w Łomnicy w nagrodę za trudy ostrego podejścia pod Biały Jar. Łomnica
niesie pyszną wodę z Wielkiego Stawu, przyjemnie lodowatą, dziś to była prawdziwa ulga, łapki schłodzone, Jaremka napojona. Rodzina się spotkała na wysokości powyżej 1100 m n.p.m i przez Polanę zeszła w dół. Drogą Bronka Czecha, zielonym szlakiem. Jaremka zmęczona, to był bardzo intensywny dzień. Jutro robimy sobie dzień wolny od wakacji :)
takie pytanko, natury technicznej, nie macie problemów z wejściem na szlaki z psem? wiele parków zakazuje wstępu psom..
OdpowiedzUsuńw Karkonoskim Parku Narodowym wg Regulaminu pies musi być na smyczy i w kagańcu. Nie używamy kagańca, mamy go zawsze ze sobą. Smycz też :) Nie zdarzyło nam się nigdy spotkać z pracownikiem Parku, który by nas źle potraktował. Mamy już nawet kilku znajomych, którzy witają nas z uśmiechem. Po czeskiej stronie Karkonoszy wędrowanie z psami jest czymś zupełnie normalnym, nawet z luźno biegającymi psami. Jakie tam panują przepisy nie wiemy ale bez problemu można wejść z psem do schronisk,zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie. Jaremka zaliczyła tez swój pierwszy nocleg w górskim schronisku w Domu Śląskim i tam też nikt nie robił problemów.
UsuńPani opowiadała mi, jak było na tzw.Drodze Przyjaźni( czerwony szlak główny) drzewiej:
OdpowiedzUsuńco krok tablice z ostrzeżeniem 'Obywatelu, wróć się, jestes już na terenie Czechosłowacji'. Co krok legitymujacy wopisci, etc
Ale na szczescie to minelo
Kora Malopocztanska